Eutanazja: Cztery tygodnie umierania

Francja będzie pierwszym dużym krajem świata, który legalizuje eutanazję. Ale w kontrowersyjnych warunkach.

Aktualizacja: 07.10.2015 16:48 Publikacja: 06.10.2015 21:00

Eutanazja: Cztery tygodnie umierania

Foto: AFP

Los ustawy, którą we wtorek w drugim czytaniu analizowało Zgromadzenie Narodowe, jest przesądzony, bo projekt popierają zarówno rządzący socjaliści, jak i opozycyjni republikanie. Nowe przepisy niemal na pewno wejdą więc w życie przed końcem roku.

Dziś eutanazja jest legalna tylko w trzech krajach Europy (Belgia, Holandia i Luksemburg), a także w niektórych stanach USA i terytoriach Australii. W Szwajcarii władze automatycznie umarzają śledztwo w sprawie pomocy przy uśmierceniu pacjenta, jeśli „nie została ona udzielona z powodów egoistycznych". Francja nie chce jednak pójść śladem żadnego z tych państw: ma własną koncepcję. Zakłada ona, że pacjent, któremu lekarze nie są już w stanie pomóc, a który przechodzi „niemożliwe do zniesienia cierpienia", przekazuje swoją wolę zarówno personelowi medycznemu, jak i najbliższym. Wówczas zostaje wprowadzony w stan „głębokiej i trwałej sedacji". Dzięki niej, przynajmniej teoretycznie, nie odczuwa już żadnych cierpień. Lekarze mają wtedy prawo odciąć wszelką pomoc, w szczególności zasilanie organizmu w wodę i pożywienie. To, rzecz jasna, prowadzi do zgonu.

– Mówimy o bardzo poważnym postępie w naszych przepisach – tłumaczy minister zdrowia Marisol Touraine.

Ważnym katalizatorem zmian okazał się tragiczny przypadek Vincenta Lamberta, Francuza, który uległ w 2008 r. bardzo poważnemu wypadkowi samochodowemu. W jego wyniku zapadł w śpiączkę, a jego system nerwowy uległ nieodwracalnemu uszkodzeniu. W tej sytuacji lekarze zaproponowali w 2013 r. odcięcie pacjenta od aparatury, która podtrzymuje go w stanie wegetatywnym. Okazało się, że rodzina Lamberta miała różne zdanie na ten temat. Żona i bracia uznali, że należy pozwolić mu umrzeć, rodzice byli przeciwni.

Francuska Rada Stanu, a także Europejski Trybunał Praw Człowieka opowiedziały się za tym pierwszym rozwiązaniem, ale dopiero w piątek, na wniosek siostrzeńca Lamberta, ostateczną decyzję w tej sprawie ma podjąć sąd. Nowa ustawa ma zapobiec powtórzeniu się takich kontrowersji, w szczególności poprzez ustalenie hierarchii krewnych przy podejmowaniu decyzji o losie osoby, która trwale straciła przytomność.

Nowe przepisy są jednak niespotykanym nigdzie indziej na świecie i kontrowersyjnym kompromisem. W krajach Beneluksu pacjent, kiedy jest w pełni świadomy, ma prawo domagać się od lekarza użycia środka farmakologicznego, który powoduje zgon.

– U nas deputowani zdecydowali się na inne rozwiązanie, bo Francja uważa się za kraj wyjątkowy, który nie będzie kopiował cudzych rozwiązań – mówi „Rz" Philippe Loheac, sekretarz generalny Stowarzyszenia na rzecz Prawa do Godnej Śmierci (ADMD), organizacji opowiadającej się za wprowadzeniem belgijskich rozwiązań. – Dodatkowo, wbrew pozorom, wpływ Kościoła we Francji nadal jest duży, przez co Zgromadzenie Narodowe woli nie używać otwarcie słowa „eutanazja". A w szeregach deputowanych jest wielu lekarzy, środowiska, które chce zachować ostatnie słowo w sprawie życia i śmierci, a nie oddać go pacjentom – mówi Loheac.

Zgon w wyniku odcięcia od pożywienia i wody osoby wprowadzonej w stan „głębokiej i trwałej sedacji" jest jednak szokujący – ostrzega Loheac. Bo jego zdaniem proces umierania trwa wówczas nawet cztery, pięć tygodni.

– W tym czasie ciało człowieka, które ważyło na początku 50–60 kg, chudnie do 20–30 kg, zmienia się nie do poznania, a bliscy nie widzą już w nim osoby, którą kochały. Dopiero kiedy znikną ostatnie rezerwy tłuszczu, następuje zgon – mówi Loheac. I ostrzega, że nie ma niezbitych dowodów, iż w tym czasie osoba nie cierpi.

Ale inne niż ADMD organizacje uważają, że sposobem na uniknięcie takich cierpień nie jest wzmocnienie prawa do eutanazji, tylko jej całkowity zakaz.

– Nie zgadzamy się na narzucenie nam śmierci – mówi Philippe Croizon, jedyny człowiek, który zdołał przepłynąć kanał La Manche mimo amputacji obu rąk i nóg. To jego wkład w kampanię prowadzoną przez stowarzyszenie osób poszkodowanych mentalnie Unapei i innych organizacji zrzeszających francuskich inwalidów.

Los ustawy, którą we wtorek w drugim czytaniu analizowało Zgromadzenie Narodowe, jest przesądzony, bo projekt popierają zarówno rządzący socjaliści, jak i opozycyjni republikanie. Nowe przepisy niemal na pewno wejdą więc w życie przed końcem roku.

Dziś eutanazja jest legalna tylko w trzech krajach Europy (Belgia, Holandia i Luksemburg), a także w niektórych stanach USA i terytoriach Australii. W Szwajcarii władze automatycznie umarzają śledztwo w sprawie pomocy przy uśmierceniu pacjenta, jeśli „nie została ona udzielona z powodów egoistycznych". Francja nie chce jednak pójść śladem żadnego z tych państw: ma własną koncepcję. Zakłada ona, że pacjent, któremu lekarze nie są już w stanie pomóc, a który przechodzi „niemożliwe do zniesienia cierpienia", przekazuje swoją wolę zarówno personelowi medycznemu, jak i najbliższym. Wówczas zostaje wprowadzony w stan „głębokiej i trwałej sedacji". Dzięki niej, przynajmniej teoretycznie, nie odczuwa już żadnych cierpień. Lekarze mają wtedy prawo odciąć wszelką pomoc, w szczególności zasilanie organizmu w wodę i pożywienie. To, rzecz jasna, prowadzi do zgonu.

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 961
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 960
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 959
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 958