Uchodźcy w Europie: Kontyngenty zamiast kwot

Berlin gorączkowo poszukuje rozwiązania sprawy uchodźców. Od tego zależy przyszłość Angeli Merkel.

Aktualizacja: 18.11.2015 18:11 Publikacja: 17.11.2015 20:12

Uchodźcy w Europie: Kontyngenty zamiast kwot

Foto: AFP

Celem jest przekształcenie nielegalnej imigracji w legalną – to zdanie kanclerz Angeli Merkel wypowiedziane na marginesie szczytu G20 w Antalyi zostało w Niemczech zinterpretowane niemal jako zapowiedź zasadniczej zmiany polityki Berlina wobec uchodźców. Tym bardziej że nie od dzisiaj trwają w gabinetach niemieckich polityków gorączkowe dyskusje nad sposobami ograniczenia liczby napływających co dnia imigrantów.

Nowy początek

Nowy pomysł Berlina miałby się sprowadzać do ustanowienia kontyngentów imigracyjnych dla poszczególnych krajów. Takie rozwiązanie miała, jak udowadnia konserwatywny dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung", na myśli kanclerz Merkel, ogłaszając w Antalyi, że częścią europejskiego planu opanowania kryzysu wywołanego przez niekontrolowany napływ uchodźców musi być „uporządkowany program przesiedlenia uchodźców z Turcji do Europy".

W kołach dyplomatycznych Berlina mowa jest o stałym programie przesiedleńczym. Jak miałby wyglądać – nie wiadomo, ale w tym kierunku zmierzają obecnie wysiłki rządu pani Merkel. Ona sama zapewnia, że jeszcze za wcześnie, by mówić o szczegółach, bo trwają rozmowy z Turcją.

Pomysł ten wspiera bez zastrzeżeń SPD, partner koalicyjny rządu Merkel. Jak twierdzi Sigmar Gabriel, szef SPD, będzie to „nowy początek w polityce wobec uchodźców". Przeciwko kontyngentom nie ma nic bawarska CSU, siostrzane ugrupowanie CDU Angeli Merkel.

Sama szefowa rządu jest coraz śmielej krytykowana w szeregach własnej partii za nieodpowiedzialną politykę w sprawie uchodźców. – Jeżeli poparcie dla CDU spadnie poniżej 30 proc., Merkel będzie musiała odejść – słychać w kręgach CDU w Berlinie. Pierwsze sondaże po zamachach w Paryżu mówią o znacznym spadku notowań CDU, do poziomu 35 proc. Według instytutu Insa, cytowanego przez „Bild Zeitung", trzecią siłą jest już prawicowa i populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) z poparciem 10,5 proc.

– Nie ma wątpliwości, że szykuje się przełom w podejściu do problemu uchodźców – mówi „Rz" prof. Klaus Schroeder, politolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. System kontyngentów miałby polegać na przyjmowaniu przez poszczególne kraje UE określonej liczby uchodźców bezpośrednio z Turcji. W kraju tym szuka nadal schronienia ponad dwa miliony Syryjczyków. Nie wszyscy mieliby szanse na legalny wyjazd do Europy. Jakie miałyby obowiązywać kryteria w wyborze imigrantów, nie wiadomo.

Nie jest także jasne, w jakim trybie miałaby zostać ustalona wysokość kontyngentów. Nie ma na ten temat w Niemczech żadnych przecieków poza być może wypowiedziami Markusa Södera (CSU), ministra finansów Bawarii. Jego zdaniem Niemcy nie są w stanie przyjmować więcej niż 200–300 tys. uchodźców rocznie. – Nie znaczy to, że Berlin zdecyduje się na samowolne wyznaczenie górnej granicy „swego" kontyngentu - mówi prof. Schroeder. Takie postawienie sprawy mogłoby zostać odczytane jako próba nacisku na partnerów z UE. Chodzi raczej o ustalenie kontyngentu dla całej UE i następnie podzielenie go pomiędzy poszczególne kraje.

– Trudno to uznać za przełom w dotychczasowej polityce Niemiec – tłumaczy „Rz" Steven Bastos, politolog z francusko-polsko-niemieckiej Fundacji Genshagen. Jego zdaniem taki pomysł niczym nie różni się od lansowanego przez Niemcy do tej pory „europejskiego rozwiązania". Berlin oczekuje nadal okazania solidarności przez swych europejskich partnerów i przyjmowania określonej liczby uchodźców znajdujących się już w Europie. Idea kontyngentów nie zmienia stanowiska Niemiec.

– Brak tego rodzaju solidarności może sprzyjać zmianie dotychczasowej europejskiej polityki Niemiec – ostrzega Bastos. Dla takich krajów jak Polska mogłoby to oznaczać nie tylko trudności w pozyskiwaniu funduszy z Brukseli, ale także kłopoty w realizacji swej polityki bezpieczeństwa opartej na NATO oraz UE.

Kluczowa rola Turcji

Tak czy owak pomysłu z kontyngentami nie da się szybko wcielić w życie. Jest to pomysł na przyszły rok. Kluczowa jest przy tym współpraca z Turcją. – Ankara nie jest zachwycona rolą, jaką jej wyznaczają Unia Europejska i kanclerz Merkel – mówi „Rz" prof. Ilter Turan z uniwersytetu Bilgi w Stambule. Jego zdaniem Europa w dalszym ciągu traktuje Turcję jako swego rodzaju kordon sanitarny i wszelkie obietnice finansowe nie są w stanie zmienić takiego wrażenia. Tym bardziej że to kierowana przez szefową niemieckiego rządu CDU nie akceptuje Turcji jako pełnoprawnego w przyszłości członka UE. Zamiast tego mowa była o uprzywilejowanym partnerstwie. Tego w Turcji nie zapomniano.

Przyspieszenie negocjacji z UE na temat członkostwa niewiele zmienia. Tak jak obietnica bezwizowego ruchu Turcji z Europą. O tych sprawach rozmawiała kanclerz Merkel kilka tygodni temu z prezydentem Erdoganem, a w poniedziałek z premierem Ahmetem Davutoglu. Niemiecka kanclerz nie kryje, że oczekuje od Turcji uszczelnienia granicy z Grecją. Nie tylko lądowej, ale też pilnowania plaż wykorzystywanych przez przemytników do transportu uciekinierów na greckie wyspy.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1161
Świat
Jędrzej Bielecki: Blackout w Hiszpanii - najprawdopodobniej zawiniło państwo
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1160
Świat
Indie – Pakistan: Przygotowania do wojny o wodę
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1157