Europejska Unia Nadawców istnieje od 1950 roku – ma status organizacji, a zrzesza 73 nadawców publicznych z 56 krajów, w tym Telewizję Polską i Polskie Radio (należą do niej od 1993 roku). W zasięgu mediów współzależących do EBU jest dziś 1,03 mld ludzi.
EBU to nie tylko konkurs Eurowizja. Powstała m.in. po to, by umożliwiać nadawcom publicznym wymianę programową na bardzo korzystnych warunkach, z której chętnie korzysta np. Polskie Radio. Jest też organizacją, która wspiera nadawców technicznie.
– Dysponuje własnymi połączeniami satelitarnymi (ma swoje transpondery), umożliwia korzystanie z nich nadawcom w czasie wielkich wydarzeń europejskich, np. sportowych. Ma też swoje własne sieci światłowodowe – wymienia Adam Brodziak, były wieloletni dyrektor pionu techniki w Telewizji Polsat, który w latach 90. negocjował włączenie w struktury EBU nadawców z Europy Środkowo-Wschodniej. Jak dodaje, EBU dysponuje także własnym zapleczem technologicznym, co jest dla nadawców szczególnie istotne w czasach tak szybkiego rozwoju technologii.
– W jej ramach testowane są rozmaite technologie, które potem jej eksperci rekomendują albo nie. Nadawcy w poszczególnych krajach wiedzą dzięki temu, z jakiej warto skorzystać, wybierając te rekomendowane przez EBU i unikając w ten sposób złych decyzji – zaznacza.
Adam Brodziak przekonywał jednak „Rz" w środę, że mało prawdopodobne jest, by deklaracja o możliwym wykluczeniu Polski z EBU była prawdziwa. – EBU jest organizacją bardzo zachowawczą i ostrożną, jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by jakikolwiek jej członek został wykluczony – mówił.