Od tych ostatnich do kas partyjnych wpłynęło w ubiegłym roku zaledwie 25 mln euro. Przy tym wielkie dotacje czyli powyżej 50 tys. euro, opiewały łącznie na sumę 1,12 mln euro. Jeszcze sześć lat temu było to ponad 7 mln euro.
Z całości wpłat od prywatnych firm najwięcej otrzymały: bawarska CSU, bo aż 6 mln oraz FDP- 4 mln euro. O kasę CSU dba firma BMW w postaci dwu największych akcjonariuszy czyli rodzin Quandt i Klatten. O finanse FDP troszczy się wiele mniejszych firm i ich stowarzyszeń. Nie wyszło to jednak niemieckim liberałom na dobre. Po kampanii w 2009 roku partia stała się partnerem koalicyjnym CDU/CSU i wymusiła szereg ulg dla branży hotelarskiej. To od niej otrzymała sporo dotacji. Gdy wyszło to na jaw FDP wpadła w kłopoty, z których już nie wyszła i cztery lata później nie zdołała przekroczyć nawet bariery wyborczej w wyborach do Bundestagu.
Ta nauczka sprawiła, że zmalało zainteresowanie dotacjami tego rodzaju zarówno ze strony firm jak i samych partii.
Gdy wysycha jedno źródło sięgają one jednak do następnego. Nie ma lepszego sponsora niż państwo. Finansuje ono w sposób bezpośredni partie w mniej więcej jednej trzeciej, w zależności od wyników wyborczych w wyborach do parlamentów krajowych, Bundestagu i Parlamentu Europejskiego. Z tym jednak, że sumy te są coraz większe i nie ma tu znaczenia fakt, że maleje liczba wyborców. A to dlatego, że sami politycy zasiadający w Bundestagu podwyższają rok w rok limit bezpośrednich dotacji państwowych według własnego uznania. Kilka lat temu górna granica wynosiła 133 mln , a w roku ubiegłym już 157 mln. To jednak nic w porównaniu z pośrednimi dotacjami państwa w postaci pieniędzy przeznaczonych na utrzymywanie urzędników partyjnych oraz działalność frakcji w parlamentach krajowych i Bundestagu. Na etaty urzędnicze przeznaczono w roku ubiegłym 172 mln euro. Frakcje dostały do wydania 83 mln.
Osobny rozdział to fundacje partyjne. Na ich konto wpłynęło w roku ubiegłym prawie 500 mln euro. Są to środki z budżetów ministerstw przeznaczone teoretycznie na badania czy działalność oświatową. Zdaniem Transparency International wiele do życzenia pozostawia sposób rozliczania tych ogromnych pieniędzy.