Przywódcy Wyszehradu jadą w piątek na szczyt w Bratysławie ze wspólną wizją Unii po Brexicie?
Konrad Szymański: Wyszehrad jest dziś pewnie najlepiej zorganizowaną grupą w UE, ze stabilną wizję tego, co powinno stać się w Unii po Brexicie. Z jednej strony to bezpieczeństwo, uporządkowanie przepływów migracyjnych. Dzięki poparciu Grupy Wyszehradzkiej mamy szanse opracować w Brukseli precyzyjny kalendarz zawiązania ścisłej współpracy służb specjalnych w walce z zagrożeniem terrorystycznym. Chcemy także umocnić granice zewnętrzne Unii w taki sposób, aby dokumenty podróżne były kontrolowane w oparciu o wiele baz danych, i to nie tylko obywateli państw trzecich, ale również mieszkańców Unii i samej strefy Schengen. To będzie fundamentalna poprawa. Z drugiej strony priorytetem dla Wyszehradu jest ochrona wspólnego rynku, czterech jego wolności. Samo podniesienie przez niektóre kraje Unii problemu pracowników delegowanych dobrze pokazuje, w jak wielu stolicach otwarty rynek usług i pracy jest postrzegany jako zagrożenie, a nie sposób na rozwiązywanie problemów. To jest błędna diagnoza, analogiczna do tej, która doprowadziła do decyzji o Brexicie. Wreszcie dla Wyszehradu siłą zjednoczonej Europy jest jej duża skala. Uważamy, że wszelkie pomysły dzielenia szkodzą całej Unii. Z perspektywy Azji, Ameryki to jest coś oczywistego, ale wewnątrz Wspólnoty wielu wcale tak tego nie widzi.
– Wyszehrad nie zgodzi się, aby Brytyjczycy mieli dostęp do części jednolitego rynku, np. usług finansowych, a mogli zamknąć inną część, np. swobodę podejmowania pracy?
– Kiedy Wielka Brytania będzie już poza Unią, może ograniczyć jak chce dostęp do rynku pracy. My musimy tylko pilnować, aby została zachowana symetria praw i obowiązków wobec wspólnego rynku w innych obszarach. Choć osobiście uważam, że w interesie Brytyjczyków jest jak najbardziej ścisła współpraca gospodarcza ze Wspólnotą, to oni sami muszą się określić. Z naszej strony nie będzie zgody na wybiórcze traktowanie wspólnego rynku. Ale poważniejszy jest tu problem na forum samej Unii. Bo sposób postrzegania jednolitego rynku, jaki doprowadził Brytyjczyków do wyjścia z UE, jest obecny w kilku innych krajach zjednoczonej Europy. To niebezpieczne.
– Premier Grecji twierdzi, że południe nie może dać sobie narzucić agendy integracji przez Wyszehrad. Sukces V4 zaskoczył resztę Unii?