Bielecki mówiąc o tym, co najbardziej zaskoczyło go w przemówieniu inauguracyjnym Donalda Trumpa, przyznał, że była to retoryka, która zaskoczyła także innych obserwatorów.
- Retoryka, którą widzieliśmy w kampanii wyborczej i ta, która utrzymała się w jakimś stopniu od 8 listopada do inauguracji została niezmieniona. Stała się może nawet bardziej radykalna w pewnych punktach - mówił Jędrzej Bielecki w programie #RZECZoPOLITYCE. - Jego przemówienie było według amerykańskich mediów najbardziej radykalne, nacjonalistyczne i populistyczne ze wszystkich przemówień poprzednich prezydentów - zaznaczył i podkreślił, że istotne było to, gdy Donald Trump powiedział, że do tej pory elita amerykańska budowała potęgę USA kosztem narodu oraz, że użył słowa „rzeź” w odniesieniu do tego, co robiono wcześniej w Białym Domu.
- Mówił to kiedy za jego plecami stało czterech byłych już prezydentów Stanów Zjednoczonych w tym George W. Bush, prezydent republikański - dodał.
Zdaniem Bieleckiego, było to przemówienie, które dało ton całemu wydarzeniu. - Moim zdaniem to oznacza zmianę epoki, w której żyjemy - powiedział.
Odnosząc się do wypowiedzi Jarosława Gowina, który powiedział, że to koniec świata politycznej poprawności, Jędrzej Bielecki podkreślił, że nazwałby to raczej „końcem świata wartości”. Podkreślał, że do tej pory, pomimo wszystkich wad Stanów Zjednoczonych, były one przywódcą świata wolności, świata demokracji i praw człowieka. - Można wiele zarzucić prezydenturze Baracka Obamy, ale był on człowiekiem niesłychanej godności, moralności i te wartości forsował - mówił Bielecki. - Zgadzam się, że popełnił wiele błędów, ale to był jednak ten punkt wyjścia. To ten świat odchodzi do przeszłości dlatego, że Trump ani razu o tym nie wspomniał. Mówił, że Ameryka ma być pierwsza oraz podkreślał, że do tej pory USA wydawały miliony i biliony na inne kraje, a sama Ameryka i jej infrastruktura były w ruinie - dodał.