Polska premier Beata Szydło ma do wykonania na rzymskim szczycie UE trudne zadanie: z jednej strony chce walczyć z koncepcją podzielonej Europy, z drugiej jednak będzie się starała pokazać jako przewidywalny partner dla reszty państw Wspólnoty. Ma to zatrzeć złe wrażenie po poprzednim szczycie liderów UE i ostrym sprzeciwie Polski wobec wyboru Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej.
Po wtorkowych konsultacjach premier Szydło z prezydentem Dudą wykładnia polskiego stanowiska jest jasna: jakiekolwiek próby, które doprowadziłyby do trwałych podziałów w Unii, są nie do zaakceptowania – mówił w środę wiceszef MSZ Konrad Szymański, który uczestniczył w tym spotkaniu.
Dyplomaci unijni, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita", nie spodziewają się w Rzymie obstrukcji ze strony Polski. – Niezgoda na podpisanie konkluzji na ostatnim szczycie w Brukseli, będąca efektem sprzeciwu wobec wyboru Tuska, była bardzo źle przyjęta przez innych przywódców – mówi nam wysoki rangą dyplomata jednego ze starych państw UE. – Ale po tym incydencie już następnego dnia szczytu premier Szydło zachowywała się bardzo konstruktywnie i aktywnie uczestniczyła w dyskusji o przygotowaniach do spotkania w Rzymie – dodaje. Jak podkreśla, wszyscy chcieliby i gotowi są przyjąć wersję, że był to jednorazowy sprzeciw, bez konsekwencji dla dalszej dyskusji w UE. – Ale tego na razie nie wiemy. Nie wiemy, jak Polska będzie się zachowywać, gdy przyjdzie do dyskusji nad konkretami – wyjaśnia. Bo takie działanie mogłoby popsuć uroczystą, jubileuszową atmosferę.
Ale jak nieoficjalnie przyznają politycy PiS, polski rząd szuka sposobów na wzmocnienie swojej pozycji podczas rzymskiego szczytu. Temu m.in. służyć miało zapowiedziane na środowe popołudnie spotkanie prezesa Jarosława Kaczyńskiego z brytyjską premier Theresą May. Nie doszło do niego w związku z atakiem pod siedzibą parlamentu, w pałacu Westminsterskim. Mimo że Wielka Brytania nie będzie uczestniczyć w jubileuszowym spotkaniu, rozmowa na Downing Street 10 lidera PiS miała podkreślić podmiotowość Polski i niezależność rządu PiS.
25 marca w Rzymie zbiorą się przywódcy 27 państw UE (bez Wielkiej Brytanii), żeby uczcić 60. rocznicę traktatów rzymskich tworzących Wspólnoty Europejskie. Przy tej okazji mają wydać wspólną deklarację. Ma ona podwójne znaczenie: docenienie 60 lat integracji i wskazanie, w jakim kierunku zmierza Europa. To drugie zadanie jest znacznie trudniejsze wobec różnicy zdań w UE dotyczące tego, co powinno być jej priorytetem. Dlatego, jak nieoficjalnie mówi się w Brukseli, w trakcie prac nad deklaracją rzymską ambicje poszczególnych przywódców i państw są obniżane, a tekst „rozwadniany". Chodzi o to, żeby nie eksponować podziałów na cztery dni przed tym, jak Wielka Brytania formalnie rozpocznie proces wychodzenia z UE.