Najwyższa Izba Kontroli zwraca uwagę, że część właścicieli ferm wykorzystuje przepisy i formalnie, w urzędowej dokumentacji dzieli swoje gospodarstwa na mniejsze, choć w rzeczywistości nie przeprowadza żadnych zmian. Powstałe w wyniku wyodrębnienia małe podmioty działają nadal w ramach jednego organizmu fermy wielkoprzemysłowej, tyle, że już bez konieczności występowania i przestrzegania zapisów pozwolenia zintegrowanego.
Często taki podział ferm polega jedynie na wydzierżawieniu lub użyczeniu kilku jej budynków innej osobie, np. komuś z rodziny.
Izba wnioskowała o zmianę przepisów w tej sprawie już podczas poprzedniej kontroli wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej w 2006 r. Zgodnie z sugestią NIK planowano wprowadzenie przepisów zobowiązujących do posiadania pozwolenia zintegrowanego niezależnie od formalnie dokonanych podziałów ferm wielkoprzemysłowych w ramach nowelizacji ustawy prawo ochrony środowiska. Jednak po konsultacjach społecznych planów zaniechano. Wyniki obecnej kontroli NIK potwierdziły, że proceder celowego podziału ferm wielkoprzemysłowych nadal istnieje.
Brak regulacji
Wpływające do władz i inspekcji lokalnych, skargi na działalność ferm wielkoprzemysłowych dotyczą głównie wytwarzanego przez nie odoru i hałasu. Ustalenia kontrolerów NIK wykazały, że wciąż nie wypracowano skutecznego sposobu przeciwdziałania uciążliwości zapachowej, pomimo tego, że ministerstwo środowiska pracowało nad odpowiednią ustawą pięć lat. Wielokrotnie zmieniano założenia projektu tej ustawy, prowadzono kolejne konsultacje międzyresortowe i społeczne, aż wreszcie, podjęto decyzję o zaniechaniu prac, ze względu na duży sprzeciw samorządowców i przedstawicieli poszczególnych branż gospodarki. Ministerstwo środowiska oceniło, że obecnie nie ma możliwości przeprowadzenia z sukcesem procesu legislacyjnego projektu tzw. ustawy odorowej i sprawa imisji wróciła do uzgodnień międzyresortowych. Ministerstwo środowiska we współpracy z właściwymi resortami (m.in. z ministerstwami rolnictwa i zdrowia) nie chce tworzyć nowej ustawy, tylko zmieniać obowiązujące przepisy. NIK wnioskuje o przyspieszenie tych działań, ponieważ brak przepisów powoduje, że fermy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności.
NIK zwraca także uwagę, że minister środowiska nie wydał rozporządzenia w sprawie punktu odniesienia i wartości granicznych substancji zapachowych w powietrzu oraz metod oceny zapachu, choć upoważniała go do tego ustawa. Przedstawiciele resortu uważają, że wprowadzenie rozporządzenia skutkowałoby restrykcyjnym karaniem i groziło zamykaniem zakładów z powodu produkowanych przez nie zapachów, a i tak nie rozwiązałoby wszystkich problemów.
Największe wątpliwości budzi bowiem metodyka badania, która jako jedyne narzędzia pomiaru uciążliwości zapachowej, wykorzystuje ludzki węch, co zdaniem urzędników ministerstwa nie gwarantuje obiektywizmu przeprowadzanych badań.