Mikołaj Dorożała, wiceminister klimatu i środowiska: Mniej wycinek, a myśliwi na badania

Wdrożyliśmy moratorium na wycinkę najcenniejszych lasów, dotyczące prawie 100 tys. hektarów. To największy projekt ochrony od czasu programu „Natura 2000” – mówi Mikołaj Dorożała, wiceminister klimatu i środowiska.

Publikacja: 23.09.2024 04:30

Warszawa, 08.08.2024. Wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała na konferencji prasowej "Us

Warszawa, 08.08.2024. Wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała na konferencji prasowej "Ustawa o planach urządzania lasów – zwracamy kontrolę obywatelkom i obywatelom".

Foto: Albert Zawada/PAP

Na jakim etapie jest pomysł zobowiązania myśliwych do okresowych badań lekarskich i psychologicznych? Czy uda się przeforsować ten pomysł?

Sprawa badań lekarskich dla myśliwych jak w soczewce pokazuje, że myśliwi mówią „nie" jakimkolwiek zmianom, niezależnie od tego, czy dotyczą one polowań, badań czy gatunków chronionych. A przecież regularne badania muszą przechodzić przedstawiciele różnych grup zawodowych i nie jest to żadna represja, a forma zagwarantowania bezpieczeństwa innym użytkownikom. Jeśli badania musi przechodzić kierowca zawodowy, tak samo ktoś, kto posiada broń do celów obronnych, to dlaczego ma to nie obejmować myśliwych? Co ważne, ten pomysł popiera ponad 90 proc. Polaków. W ostatnich tygodniach doszło do kilku wypadków z użyciem broni spowodowanych przez myśliwych. Dzięki regularnym badaniom będziemy w stanie zapewnić większe bezpieczeństwo. Projekt ustawy dotyczący okresowych badań lekarskich dla myśliwych wpłynie niedługo do Sejmu.

Czytaj więcej

Marek Targoński: Jestem myśliwym i kocham przyrodę. Skończmy opowiadać antymyśliwskie bajki

O jakich jeszcze tematach MKiŚ rozmawia z myśliwymi? Czy priorytetem jest obecnie ograniczenie polowań na ptaki?

Jesteśmy przekonani, że trzeba doprowadzić do ograniczenia gatunków znajdujących się na liście ptaków łownych, ponieważ nie ma żadnego uzasadnienia, żeby strzelać chociażby do jarząbka, głowienki, czernicy, których populacja drastycznie spada. Próbowaliśmy osiągnąć kompromis w ramach prac zespołu ds. łowiectwa, w którym zasiadają myśliwi, strona społeczna i przedstawiciele MKiŚ. Myśliwi z hukiem opuścili zespół, teraz do niego wrócili. Jasno powiedziałem, że próba storpedowania prac ministerstwa się nie uda i zmiany zostaną wprowadzone. Wolałbym, żeby stało się to w ramach dialogu z myśliwymi, ale jeśli nie będą chcieli rozmawiać, to też będziemy zdecydowanie działali. Jestem przekonany, że do końca tego roku przedstawimy konkretne zmiany.

Do naszych polskich ptaków strzelają nawet myśliwi zza granicy...

Zgadza się. Obcokrajowcy płacą kilka tysięcy euro za możliwość polowania, strzelają często bez rozpoznania celu, nie wnikam, na ile z premedytacją, na ile przypadkowo, w efekcie giną również ptaki objęte ścisłą ochroną. Było to wielokrotnie dokumentowane. Jest to patologia, której Polski Związek Łowiecki kompletnie nie kontroluje. Dzisiaj w większości przypadków polowanie na ptaki to po prostu czyste barbarzyństwo, wiele ptaków zostaje rannych, potem kona godzinami i cierpi. Chcę głośno zapytać, czemu ma to służyć?

Jakie rozwiązania resort planuje wdrożyć w tej kwestii?

Skierowaliśmy w tej sprawie pisma do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz do Polskiego Związku Łowieckiego, od którego domagamy się dokumentacji oraz wyjaśnień. Docelowo będziemy składali wniosek do prokuratury. Niestety, dla wielu lokalnych kół łowieckich jest to intratny biznes. Te pieniądze skutkują postawą „nie widziałem, nie słyszałem”, ale wiele z tych aktów barbarzyństwa zostało utrwalonych i widzimy szokujące zdjęcia zastrzelonych ptaków, w tym należących do gatunków chronionych.

Mimo odstrzału od 2019 r. ok. miliona dzików, wyniki walki z ASF są marne. Czy resort klimatu zamierza w tej kwestii wdrożyć lepsze rozwiązania?

Państwowa Rada Ochrony Przyrody opublikowała we wrześniu opinię, w której wskazano, że od marca 2019 r. do końca lutego 2023 r. zabito w całej Polsce ponad 1 milion 316 tysięcy dzików, a zaledwie 0,4 proc. z nich było zarażonych ASF. Za ten odstrzał państwo polskie zapłaciło myśliwym ok. 526 mln zł. Z cała pewnością widać, że eliminowanie dzików nie jest sposobem na walkę z ASF, to po prostu nie działa. Analizujemy zatem, jakie rozwiązania należy wdrożyć.

Czytaj więcej

Myśliwi nie chcą okresowych badań. A rząd szykuje ograniczenie polowań

„Rzeczpospolita” dostała odpowiedź z MKiŚ dotyczącą między innymi podnoszonego przez RPO problemu praw własności właścicieli gruntów, na których odbywają się polowania. Jakie zmiany legislacyjne są planowane?

Rzecznik praw obywatelskich wyraźnie wskazał, że problemem jest fakt, że właściciel gruntu nie ma wpływu na to, gdzie zostaje ustalony obwód łowiecki, wskazał również na odmienne traktowanie osób fizycznych, które mogą domagać się wyłączenia swojego terenu od innych właścicieli, którzy takiego prawa nie mają. Prawo wyłączenia jest też mocno iluzoryczne. Obywatel powinien pojechać do starostwa i złożyć przed starostą oświadczenie o zakazie polowania na jego terenie. Starosta nie ma obowiązku się spotkać, może termin spotkania wyznaczyć za rok i potem je odwołać. Czemu służą takie przepisy? W praktyce ograniczają prawo dysponowania własnością. W XXI wieku, kiedy wszystko załatwiamy przez internet, obywatel ma karnie stawić się przed obliczem starosty i prosić o wysłuchanie? Tak nie może działać współczesne państwo. Inna kwestia to informacja o polowaniach, co też podjął RPO. Teoretycznie każdy z nas może pójść do gminy i to sprawdzić. Dlaczego nie może sprawdzić tego w aplikacji, w internecie? Możemy sprawdzić, że w obrębie jakichś ulic nie będzie dostaw wody, a nie możemy, że na jakimś terenie będzie strzelać grupa ludzi? Trudno to zrozumieć i trudno obronić. A i tak dotyczy to polowań tylko zbiorowych. Właściciel nieruchomości w ogóle nie zostanie powiadomiony o zamiarze organizacji na jego terenie polowania indywidualnego!

Ambony myśliwskie miałyby być pod nadzorem organów budowlanych. Czemu ma służyć taka zmiana?

Zgłosiliśmy uwagi do nowelizacji prawa budowlanego, nad czym pracuje MRiT, chodzi o to, by te wysokie, wielometrowe konstrukcje wymagały tzw. zgłoszenia, są bowiem trwale związane z gruntem. Zmiana dotyczyłaby budowy nowych obiektów. Chodzi o kwestie ochrony życia i zdrowia oraz bezpieczeństwo, zwłaszcza że w pobliżu ambon przebywają przecież nie tylko myśliwi, a ambony stoją w otwartym terenie.

Nowelizacje ustawy o lasach i ochronie przyrody, nad którymi trwają właśnie prace, mają pomóc w zapobieganiu powodzi. Czego dotyczą zmiany w przepisach?

Pracujemy nad nowelizacją ustawy o lasach. Projekt, który jest obecnie w fazie konsultacji dotyczy kontroli społecznej nad lasami. W tej nowelizacji są również ważne zapisy dotyczące zapobiegania występowaniu powodzi czy też zmniejszania jej skutków, gdy już wystąpi. Pamiętajmy, że wycinka drzew powoduje istotne zaburzenie stosunków wodnych. Wyniki badań naukowych pokazują, że prawie 50 proc. wszystkich lasów w Polsce to lasy ochronne, czyli lasy przy głównych ciekach wodnych czy na zboczach gór. Te lasy pełnią funkcję retencyjną, działają jak gąbka, wchłaniając wodę lub znacznie spowalniając jej spływanie. Kilka miesięcy temu mieliśmy problem powodzi w rejonie Bielska-Białej. Jedną z przyczyn był nadmierny wyrąb na zboczach. Z prowadzonych badań wiemy, że sieć sztucznych przecinek, zrywek przyczynia się do zwiększenia spływu wody nawet o kilkanaście procent. Ale, niestety, nie ma prostych rozwiązań, ponieważ dziś płacimy również cenę za monokulturę świerka, który był sadzony na początku ubiegłego wieku. Obecnie za sprawą zmian klimatycznych te świerki „wycofują się”, obumierają, przed leśnikami stoi więc zadanie przebudowy lasów, a to wieloletni proces. Generalnie rzecz biorąc, zmniejszając wycinkę lasów mieszanych na tych terenach, ograniczymy skutki ewentualnych powodzi w przyszłości.

Czytaj więcej

Myśliwi nie chcą zawiadamiać o polowaniach. W obawie o swoje życie?

Jesteśmy również na finale prac nad rozporządzeniem w sprawie zakazu spalania pełnowartościowego drewna w masowej energetyce. To fundamentalna zmiana, która pokazuje, że działamy w sposób przemyślany, mając na uwadze interesy różnych uczestników rynku. Jeśli z jednej strony chcemy wyłączać z wycinki lasy, to z drugiej musimy zadbać, by przemysł drzewny, meblarski nadal miał surowiec. W czasie pandemii wprowadzono przepisy, które zezwalały na spalanie drewna w energetyce masowej, pandemia się skończyła, przepisy zostały. W efekcie surowiec, który mógłby być z powodzeniem wykorzystany przy produkcji mebli czy w budownictwie trafia do elektrowni. Dzięki wprowadzonej zmianie kilka milionów metrów sześciennych drewna trafi teraz do przemysłu drzewnego.

W kwestii ograniczenia wycinek lasów proponujemy m.in. także nowelizację rozporządzenia w sprawie dobrych praktyk w zakresie gospodarki leśnej. Są tam np. zapisy, że nie dokonuje się cięć drzew, jeśli powodowałoby to istotne ryzyko zaburzenia stosunków wodnych, a w szczególności podtopień, powodzi, osuwisk lub lawin błotnych. W tym celu powstał specjalny zespół społeczny do spraw zarządzania tymi obszarami leśnymi.

Jakie jeszcze zmiany w prawie mają wpłynąć na poprawę ochrony przyrody i lasów?

Gotowy jest już projekt zmiany ustawy dotyczącej finansowania parków narodowych ze środków Lasów Państwowych. Wstępnie szacujemy, że dzięki ustawie budżety parków narodowych i regionalnych dyrekcji ochrony środowiska może zasilić kwota 250 mln zł. Chcemy wzmacniać obszar ochrony środowiska, tak, żeby Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska wydawały wiążące opinie dotyczące planów urządzania lasu (PUL).

Pracujemy także nad zmianami w ustawie o ochronie przyrody oraz nad ustawą powołującą park narodowy doliny dolnej Odry. W Polsce od 23 lat nie powstał żaden park narodowy. Porównując z innymi krajami, np. Francją, gdzie parki narodowe zajmują 9,5 proc. powierzchni kraju, Słowacją – 5 proc., w Polsce parki narodowe zajmują nieco ponad 1 procent, czyli stosunkowo niewiele. Ten projekt, po uzgodnieniu i dialogu z samorządami, chcemy zaprezentować pod koniec roku.

Po zmianie rządu, nadal trwają wycinki drzew w lasach. Powstał ministerialny zespół, który ma opracować zmiany w prawie w tej kwestii. Kiedy możemy spodziewać się faktycznego ograniczenia wycinki?

Konkretna zmiana już nastąpiła, bo na początku stycznia 2024 r. wdrożyliśmy moratorium na wycinkę najcenniejszych lasów w Polsce, dotyczące prawie 100 tysięcy hektarów. To największy projekt ochrony lasów od czasu programu „Natura 2000”, który powstał, gdy Polska wchodziła do Unii Europejskiej. Jesteśmy teraz w fazie wdrażania długotrwałego moratorium na wycinkę drzew. Na razie obowiązuje czasowe rozwiązanie, które ma chronić lasy, ale docelowo ochroną ma zostać objętych 20 proc. lasów w Polsce. Równolegle pracujemy nad koncepcją lasów społecznych.

Gdzie powstaną lasy społeczne? Jaki obszar obejmą te lasy?

We wrześniu ruszyły prace lokalnych zespołów dla dziesięciu aglomeracji, między innymi dla Bydgoszczy, Torunia, Trójmiasta, Szczecina, Poznania i Warszawy. Zespoły te, w których skład weszli leśnicy, samorządowcy, przedsiębiorcy drzewni, organizacje pozarządowe, przyrodnicy i przedstawiciele ministerstwa, wypracowują pierwszą koncepcję lasów społecznych, czyli lasów podmiejskich, w których funkcja społeczna i przyrodnicza ma być funkcją wiodącą. Pozyskanie drewna ma zejść na dalszy plan. Jest to rozwiązanie wdrażane w ramach realizacji 100 konkretów ogłoszonych przez premiera Donalda Tuska – obietnicy dotyczącej wyłączenia 20 proc. powierzchni lasów państwowych z wycinki drzew. Oczywiście, dojście do tych 20 proc. będzie rozłożone w czasie, chociażby z uwagi na interesy przemysłu drzewnego.

Podsumowując, chronione przed wycinką są najcenniejsze lasy, gdzie drzewostany mają po 100, 150 i więcej lat, jak Puszcza Romincka, Puszcza Borecka, Puszcza Knyszyńska, tereny Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, ale i lasy, które niekoniecznie są cenne przyrodniczo, ale są za to ważne społecznie z uwagi na fakt, że znajdują się przy dużych aglomeracjach. Ochrona nie oznacza ograniczenia korzystania z lasu – będzie można tam zbierać grzyby, jeździć na rowerze, biegać itd. Te lasy mają służyć przecież mieszkańcom.

Czytaj więcej

Myśliwi naruszają prawa właścicieli gruntów? RPO chce zmian w prawie łowieckim

Ministerstwo Klimatu i Środowiska pracuje nad zmianą przepisów, aby osoba wchodząca do lasu ponosiła odpowiedzialność za ewentualne szkody, a nie ich zarządca. Czy leśnicy nie odpowiadaliby już za jakiekolwiek szkody spowodowane np. upadkiem drzew?

W Szwecji zarządca lasu nie ponosi odpowiedzialności, gdy gałąź spadnie na kogoś, kto przy niekorzystnych warunkach pogodowych wszedł do lasu. W Polsce w takiej sytuacji odpowiedzialność ponosi nadleśniczy. Może nawet stanąć przed sądem, ponieważ jego obowiązkiem jest zabezpieczenie drzew, tak aby nikt nie doznał szkody. Z tego powodu w wielu miejscach, nawet tam, gdzie od lat nie jest prowadzona wycinka, jak np. w Białowieży, są tabliczki z zakazem wstępu. Nadleśniczowie próbują w ten sposób zabezpieczyć się przed odpowiedzialnością za szkody spowodowane tym, że jakiś konar na kogoś spadł. Doszliśmy do absurdu. To jest las, w lesie są drzewa, gałąź może spaść, drzewo też może się przewrócić. Czas postawić to z głowy na nogi. Ta zmiana jest racjonalna i potrzebna.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów