Amerykański Senat przegłosował przepisy w zeszłym tygodniu, obecnie czekają one w kolejce na podpis Bidena.
Zmiany mają ukrócić zakładanie prywatnych hodowli dzikich kotów, które często nie są w stanie zapewnić im odpowiednich warunków bytowych - są trzymane w zbyt małych wybiegach ogrodów zoologicznych bądź traktowane jako domowy pupil, który mieszka razem z właścicielami. Hodowcy dopuszczają się znęcania nad zwierzętami, a okazy mogą być zagrożeniem dla lokalej społeczności - od 1990 roku 19 dorosłych i pięcioro dzieci zostało zabitych, a setki ludzi straciło kończyny lub doznało innych poważnych obrażeń w wyniku incydentów z udziałem dużych kotów, według Humane Society, organizacji, której celem jest działanie przeciw okrucieństwu wobec zwierząt.
Organizacja przytacza także sytuację z 2011 roku, kiedy to hodowca dzikich gatunków z Ohio wypuścił na wolność grupę dzikich zwierząt, w tym wielkich kotów oraz niedźwiedzi grizzli i wilków, zanim popełnił samobójstwo. Polica wyłapała lub zabiła 48 okazów, pozostałe mogły zostać zjedzone przez drapieżniki.
Obrońcy jak i eksperci pozytywnie oceniają zmiany, które miały być tworzone przez ostatnią dekadę. Zgodnie z nimi jedynie certyfikowane ogrody zoologiczne oraz uniwersytety będą mogły trzymać dzikie koty takie jak tygrysy, lwy, lamparty. Dotychczasowe przepisy z 30 stanów wymagały jedynie wypełnienie formularza oraz opłacenie licencji w kwocie około 30 dolarów, aby uzyskać zgodę na posiadanie takiego zwierzęcia. Obecni właściciele będą mogli zachować zwierzę, jednak będą musieli spełnić wymogi bezpieczeństwa, przepisy mają zapobiec zabierania młodych kotów od matek dla przyszłych hodowców.
Czytaj więcej
Jak podaje rmf24.pl, policjanci z Miastka w województwie Pomorskim podjęli interwencje w jednym z mieszkań, w którym przebywał od co najmniej 10 dni pies pozostawiony bez opieki.