Dane Ministerstwa Środowiska o odpadach komunalnych są zaniżone

Według Ministerstwa Środowiska w Polsce zbiera się 10 mln ton odpadów rocznie. Tymczasem śmiecimy znacznie więcej.

Publikacja: 15.10.2015 08:30

Dane Ministerstwa Środowiska o odpadach komunalnych są zaniżone

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Resort swoje dane opiera na informacjach ze sprawozdań gmin. Tyle że ilość zbieranych odpadów nie zgadza się z ilością wytwarzanych śmieci. Zdaniem ekspertów wyrzucamy ich nawet 40 proc. więcej, niż oficjalnie się zbiera.

Nie każdy transport odpadów trafia do regionalnej instalacji przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK), gdzie za przyjęcie śmieci trzeba zapłacić. Taniej wywieźć do starej żwirowni czy lasu.

Krzysztof Kawczyński, ekspert ochrony środowiska Krajowej Izby Gospodarczej, przyczynę różnic widzi m.in. w tym, że niektóre gminy rozliczają się z firmami odbierającymi i przetwarzającymi odpady komunalne w formie ryczałtu, a nie za rzeczywistą ilość przewiezionych i przetworzonych śmieci.

– Jeżeli przedsiębiorca ma płacone za np. 1000 ton, a zbierze 1500, to nie wszystko opłaca mu się wpisywać do ewidencji i zawozić do instalacji. Te 500 ton stara się pozbyć w najtańszy i nie zawsze legalny sposób – tłumaczy Kawczyński. Dodaje, że wciąż w lasach są dzikie wysypiska, na których śmieci pozbywają się firmy nieobjęte gminnym systemem zbiórki.

– Nidzie nie są też ujęte odpady, które spłonęły w pożarach, a tych w ostatnim czasie mamy kilkaset rocznie – dodaje Kawczyński.

Średnio podczas takiego pożaru znika 1–2 tys. ton śmieci. A jeden z nich pochłonął 60 tys. ton odpadów.

To wszystko powoduje, że zbieramy mniej odpadów niż w innych państwach. W Polsce do niedawna każdy wytwarzał ok. 320 kg śmieci rocznie. Dziś już poniżej 300 kg. A w zachodnich państwach UE każdy wytwarza 500 kg śmieci rocznie. W Czechach i na Węgrzech, w których jest podobny poziom konsumpcji co w Polsce, każdy wytwarza rocznie ponad 400 kg.

Zdaniem Krzysztofa Kawczyńskiego nielegalne pozbywanie się śmieci ograniczyłoby rozdzielenie gminnych przetargów na odbiór i zagospodarowanie odpadów. Wówczas firma transportująca miałaby płacone po dostarczeniu śmieci do RIPOK. Tymczasem w 80 proc. gmin wyłonione w przetargach firmy zajmują się zarówno odbiorem, jak i zagospodarowaniem odpadów.

– Nie da się sprawdzić, czy wszystkie śmieci zawiozła do przetworzenia swojej instalacji – mówi Krzysztof Kawczyński.

Resort swoje dane opiera na informacjach ze sprawozdań gmin. Tyle że ilość zbieranych odpadów nie zgadza się z ilością wytwarzanych śmieci. Zdaniem ekspertów wyrzucamy ich nawet 40 proc. więcej, niż oficjalnie się zbiera.

Nie każdy transport odpadów trafia do regionalnej instalacji przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK), gdzie za przyjęcie śmieci trzeba zapłacić. Taniej wywieźć do starej żwirowni czy lasu.

Pozostało 81% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Nieruchomości
Ministerstwo Rozwoju przekazało ważną wiadomość ws. ogródków działkowych
Prawo w Polsce
Sąd ukarał Klaudię El Dursi za szalony rajd po autostradzie A2
Nieruchomości
Sąsiad buduje ogrodzenie i chce zwrotu połowy kosztów? Przepisy są jasne