W ubiegłym tygodniu prezesa Najwyższej Izby Kontroli wybrano na wiceprzewodniczącego organizacji EUROSAI (ang. European Organisation of Supreme Audit Institutions). Zrzesza ona 50 urzędów kontrolnych z całej Europy oraz Izraela, Gruzji, Azerbejdżanu, Armenii, Kazachstanu, Turcji. Członkiem organizacji jest też Europejski Trybunał Obrachunkowy.
Zadaniem tej organizacji jest m.in wsparcie międzynarodowych kontroli równoległych, ujednolicanie metodyki kontroli różnych instytucji, koordynowanie współpracy z instytucjami międzynarodowymi czy prowadzenie działalności szkoleniowej dla słabiej rozwiniętych organów kontroli.
W praktyce takie międzynarodowe kontrole dotyczą np. spraw ochrony środowiska. Do tej pory Najwyższa Izba Kontroli zrealizowała łącznie niemal 60 takich przedsięwzięć i – jak zapewniają jej urzędnicy – żaden europejski organ kontroli nie może się pochwalić nawet zbliżonym osiągnięciem.
Przykładem takiej kontroli, która może przynieść konkretne efekty, jest akcja Najwyższej Izby Kontroli i jej odpowiedników z Białorusi i Ukrainy, do której doszło w 2015 roku. Chodziło o czystość (a raczej jej brak) wody w rzece Bug, przepływającej przez te trzy kraje. To istotna kwestia choćby dlatego, że Bug wpada do Zalewu Zegrzyńskiego, skąd Warszawa pobiera wodę pitną.
Okazało się, że nadbużańskie miasta w Polsce i na Białorusi mają całkiem sprawne oczyszczalnie ścieków, a brud bierze się głównie ze... Lwowa. Tamtejsza oczyszczalnia jest wyeksploatowana i w ogóle nie spełnia swojej roli, a ścieki zatruwają rzekę Pełtew, dopływ Bugu. Władze Ukrainy zdają sobie z tego sprawę, ale mają dziś inne priorytety niż ochrona środowiska (głównie zbrojeniowe). Raport z wspólnej kontroli pozwolił na wystąpienie w marcu 2017 r. do instytucji europejskich o przyznanie funduszy na budowę nowoczesnej oczyszczalni we Lwowie.