W ostatnich dniach na lotniskach w Bawarii zaroiło się od policjantów. Ich zainteresowanie wzbudzały dzieci udające się na wakacje wraz z rodzicami.
Rzecz w tym, że wakacje zielonoświątkowe rozpoczynały się we wtorek 22 maja. Kto więc pragnął przedłużyć wypoczynek w gronie rodzinnym od, powiedzmy, soboty 19 maja, powinien usprawiedliwić nieobecność dziecka w szkole. Pokusa była duża, bo i bilety lotnicze są tańsze, a drogi mniej zatłoczone.
Zwolnienie dziecka z zajęć jest oczywiście możliwe, ale szkoły godzą się na takie prośby niechętnie w obawie przed upowszechnieniem się tego zjawiska. Dlatego więc policja postanowiła sprawdzić, jak to jest z feriami w tym roku, i stąd obława na lotniskach. W sumie udana, bo na lotnisku w Norymberdze wyłowiono 11 dzieci, których rodzice nie usprawiedliwili ich nieobecności. W Memmingen takich dzieci była dziesiątka. Co ciekawe, na ogromnym lotnisku w Monachium policja nie zanotowała żadnego sukcesu.
Dzieciom oczywiście nic się nie stanie, ale rodzicom grozi kara do 2,5 tys euro. Jest to zgodne z ustawą o obowiązku szkolnym. Obowiązuje w Niemczech od 1919 roku. Jest obecny w ustawodawstwie każdego z landów.
Do czego zmierzamy, gdy policja zajmować się musi łowieniem wagarowiczów? – pyta „Süddeutsche Zeitung". – Dlaczego nie wysłano na lotniska GSG9? – ironizuje „Bild". GSG9 to jednostka antyterrorystyczna. Tego typu komentarzy było znacznie więcej.