Dlaczego tak wiele nowych polskich startupów działa w branży fintech – usług bankowych, finansowych i cyberbezpieczeństwa?
Dlatego że jesteśmy tak silnie obecni w tym sektorze, że w trakcie transformacji dokonaliśmy wielkiego skoku i zmiany. Podobnie jak wiele krajów naszego regionu.
Premia niedorozwoju?
Tak. Tego skoku dokonali nasi eksperci i innowatorzy. Oczywiście wtedy – na początku lat 90. ubiegłego wieku – dzięki wsparciu kapitału bankowego, i to najczęściej o pochodzeniu zagranicznym. Poza tym od lat mamy bardzo dobrych specjalistów IT. I to takich, którzy mają wykształcenie techniczne czy matematyczne. To są najbardziej kreatywni ludzie w wymyślaniu nowoczesnych technologii. Oczywiście znaczenie ma także fakt, że ten sektor potrzebuje stosunkowo niewielkiego zaangażowania kapitałowego. Stworzenie nowej technologii chemicznej wymaga mnóstwa pieniędzy. Tu łatwiej zgromadzić kapitał. Ubolewam nad tym, że te pomysły nie osiągają w Polsce odpowiedniej skali. Znajdują ujście w międzynarodowych instytucjach, przede wszystkim bankach, które obecne są w naszym kraju. Potem instytucje wykorzystują te pomysły we własnych sieciach. Polska prawie z nich nie korzysta.
Dlaczego pozwalamy na utratę zysków z sektora fintech?