Stan przejętych siedmiu tygrysów, które trafiły do Poznania powoli się poprawia. "Odpoczywają. Powolutku i niepewnie zaczynają obchodzić pomieszczenia. Jakby nie wierzyły, że nie nadeszła śmierć. U nas ciągle łzy w oczach i stres, bo z jednej strony mamy Meridę Waleczną, która pożera jedzenie, już potrafi wspiąć się na kratę czy zdrapać drapaczek oraz rzucić nam rykiem soczyste przekleństwa (na cały ród ludzki), z drugiej tą maleńką słabą tygrysice, o której myśleliśmy, że nie żyje i która jeszcze tkwi w cieniu śmierci. Nadal walczymy" – poinformował poznański ogród na swoim profilu na Facebooku.
Zdradził, też że tygrysica, która jeszcze wczoraj wyglądała na umarłą, nie tylko żyje, ale też ma się coraz lepiej. - Odpoczęła, pije, je, powoli czuje się coraz lepiej. Nadamy im imiona, by zachęcić je do powrotu do życia. „Softi" - bo chodzi bardzo delikatnie i jest taka drobna, charakterek już pokazuje – mówią pracownicy ogrodu.
Do poznańskiego zoo dociera dużo pytań w sprawie pomocy dla uratowanych zwierząt. "Jedyną formą wsparcia nas finansowo, byśmy mogli pokryć wszystkie koszty akcji ratowania tych niespodziewanych gości, są wpłaty na konto" - tłumaczy poznańskie zoo.
Pomoc dla zwierząt płynie z różnych stron. Zarząd wrocławskiego zoo po rozmowie z prezydentem miasta Jackiem Sutrykiem podjął decyzję o przekazaniu 20 tysięcy złotych na pomoc tygrysom.
- Pamiętajmy, że misją współczesnych ogrodów zoologicznych jest przede wszystkim ochrona ginących gatunków – tłumaczy wrocławskie zoo.