Polskie rodziny szybko nie wrócą

ks. Dariusz Kwiatkowski Zgromadzenie Księży Marianów, terapeuta, od 4,5 roku duszpasterz w polskiej parafii w dzielnicy Ealing w Londynie

Publikacja: 23.01.2008 03:22

Rz: Czy chęć poprawienia rodzinie warunków materialnych usprawiedliwia wyjazd jednego albo obojga rodziców?

Ks. Dariusz Kwiatkowski: Wielu ludziom, którzy emigrują, chodzi o coś więcej. O pewną wizję życia, którą chcą zrealizować. Coraz mniej spotyka się tych, którzy co kilka miesięcy wracają do Polski. Obserwujemy ogromny proces integracji polskich rodzin. Do naszej parafii w ostatnich miesiącach przychodzi wiele matek po referencje do szkół katolickich dla polskich dzieci. W niektórych katolickich szkołach w klasach jest po czworo, sześcioro polskich dzieci. Kogoś, kto przyjechał tu po naszym wejściu do Unii, jest wykwalifikowanym pracownikiem i ma regularne dochody, stać teraz na sprowadzenie rodziny.

Co do tego przekonuje?

Pieniądze. Ludzie myślą, że po jakimś czasie oni i dzieci będą mieć więcej możliwości, jakie dają pieniądze: zwiedzania świata, dorobienia się czegoś, na co w Polsce nie było ich stać. Dochodzi do tego możliwość korzystania z pomocy socjalnej, bo państwo angielskie bardzo wspiera rodzinę.

Czy łatwo jest dzieciom emigrantów zaadaptować się w nowym środowisku?

Najłatwiej jest malutkim dzieciom. Idą do szkoły i bardzo szybko się odnajdują w swojej grupie rówieśniczej, uczą angielskiego. Widziałem sytuację, jak malutki synek w banku tłumaczył matce, co mówi pani w okienku.

A nastolatki?

Im jest trudniej. Jeśli ktoś przyjedzie w wieku gimnazjalnym i został wyrwany ze swojej grupy rówieśniczej, pozbawiony prywatności, to potrzebuje dwóch, trzech lat adaptacji. W szkole musi mówić płynnym angielskim, co nie jest łatwe. W Anglii jest też inny sposób wychowywania niż w Polsce. Nie ma kultury podwórkowej, do jakiej przyzwyczajone są polskie nastolatki, nie ma ulicznych paczek. Dzieci nie mogą swobodnie poruszać się po ulicach. Polskie nastolatki, przyzwyczajone do większej swobody, trudno się w tym odnajdują.

Rodzice wyrządzają krzywdę dzieciom, które tu sprowadzają?

Trzeba na to spojrzeć w dalszej perspektywie. Jeśli poznają język i skończą tu szkołę, nauczą zawodu, to ich start będzie lepszy niż rówieśników w Polsce.

Rodzice pytają księdza: co robić?

Przychodzą powiedzieć o decyzjach. Znam rodziny, które zostawiają starsze dzieci, by w Polsce dokończyły edukację.

Zostawienie nastolatka z babcią jest lepsze, niż narażanie go na problemy adaptacji?

Nie umiem odpowiedzieć. Bycie w całej rodzinie wydaje się wartością nadrzędną, mimo ogromnego stresu, jaki dzieci przeżywają.

Ale są też rodziny, dla których wyjazd jednego z małżonków kończy się rozpadem rodziny.

Bardzo dużo jest takich rodzin. Najczęstsze przyczyny to popadanie mężczyzn na emigracji (a to oni głównie pierwsi z rodziny przyjeżdżają) w alkoholizm i romanse z miejscowymi kobietami albo z takimi, które też przyjechały do pracy. Związek na odległość jest bardzo zagrożony. Londyn jest niezwykle dynamicznym miastem, tu mieszka bardzo dużo atrakcyjnych młodych ludzi. Łatwo zapomina się o żonie i dzieciach. Samotność na emigracji i wyjazdy co kilka miesięcy do Polski sprawiają, że nie żyją problemami rodziny.

Czy Polacy, którzy decydują się na sprowadzenie rodziny, będą wracać?

O powrotach będą decydować dopiero za kilka, kilkanaście lat, gdy poczują gorycz wynikającą z niemożności zakorzenienia się tutaj. Społeczeństwo angielskie jest bardzo hermetyczne. Polak nigdy nie stanie się Anglikiem. Dla Brytyjczyków ważniejszy jest racjonalizm niż emocjonalizm, jakim kierują się Polacy. Szczególnie ci mniej wykształceni, w większości mieszkają w takich polskich komunach, gdzie ktoś jeden mówi po angielsku, a reszta nie zna języka.

Rz: Czy chęć poprawienia rodzinie warunków materialnych usprawiedliwia wyjazd jednego albo obojga rodziców?

Ks. Dariusz Kwiatkowski: Wielu ludziom, którzy emigrują, chodzi o coś więcej. O pewną wizję życia, którą chcą zrealizować. Coraz mniej spotyka się tych, którzy co kilka miesięcy wracają do Polski. Obserwujemy ogromny proces integracji polskich rodzin. Do naszej parafii w ostatnich miesiącach przychodzi wiele matek po referencje do szkół katolickich dla polskich dzieci. W niektórych katolickich szkołach w klasach jest po czworo, sześcioro polskich dzieci. Kogoś, kto przyjechał tu po naszym wejściu do Unii, jest wykwalifikowanym pracownikiem i ma regularne dochody, stać teraz na sprowadzenie rodziny.

Pozostało 82% artykułu
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie
Społeczeństwo
Życzliwość polskich służb dla Walusia. Prezenty świąteczne i kiełbasa przemycana za kraty
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
Jest śledztwo prokuratury w sprawie śmierci profesora warszawskiej uczelni