Konflikt między nauczycielkami zaczął się, gdy kilka lat temu Czesława Wereszczyńska zainteresowała się awansem jednej z koleżanek. Zawiadomiła prokuraturę, że nie miała ona wymaganych kwalifikacji. Śledczy postawili nawet zarzuty tej nauczycielce i dyrektorowi szkoły, ale sprawę umorzono. Po tych wydarzeniach Wereszczyńska czuła się zagrożona. Twierdzi, że stosowano wobec niej mobbing w pracy.
„Rz” opisała jej sprawę we wrześniu. Wereszczyńska ukryła dyktafon i nagrywała koleżanki, które rozmawiały o niej podczas przerw. „Słuchajcie, a może by ją psychicznie jakoś wykończyć, na przykład jej palto gównem wysmarować albo coś” – słychać na jednym z nagrań.
Podsłuchiwane nauczycielki odkryły, że są nagrywane. Wereszczyńska skierowała do prokuratury zawiadomienie o groźbach karalnych kierowanych pod jej adresem. Sprawa została umorzona. Śledczy uznali, że były to prywatne rozmowy kobiet.
[wyimek]Nagrane nauczycielki mówiły, że trzeba koleżankę „psychicznie jakoś wykończyć”[/wyimek]
Wereszczyńska zaskarżyła to postanowienie. Zażalenie czeka na rozpoznanie w łukowskim sądzie.