Oddadzą krew dla ratowania firmy

List do ambasadora, akcja krwiodawstwa, całodobowe pikiety pod zakładem – tak 20-tysięczny Rawicz walczy o ocalenie miejsc pracy

Publikacja: 29.05.2009 01:49

Pracownicy SEWS-P w Rawiczu uważają, że koncern chce przenieść produkcję do Rumunii. Na zdjęciu mani

Pracownicy SEWS-P w Rawiczu uważają, że koncern chce przenieść produkcję do Rumunii. Na zdjęciu manifestacja 22 maja

Foto: Fotorzepa, bartosz jankowski Bartosz Jankowski

Niedzielne przedpołudnie. Żar leje się z nieba. Bramy wielkopolskiej fabryki zamknięte na głucho. Mężczyźni w koszulkach z logo „Solidarności” siadają na rozstawionych na trawniku krzesłach. Zapalają papierosy, z namiotu wynoszą kawę. Posiedzą kilka godzin, pogadają, a potem wrócą do domów. Jutro trzeba wstać do pracy. W ich miejsce przyjdą ci, którzy akurat mają wolne (fabryka pracuje w systemie zmianowym).

– Ludzie na naszym proteście nie mogą stracić ani złotówki ze swoich pensji – tłumaczy Grzegorz Krzyżanowski z „S” w fabryce, która produkuje elektryczne części do samochodów, głównie dla Toyoty.

Bo protest przed zakładami SEWS-P, jak zapewniają pracownicy, ma być akcją legalną i pozytywną – nie przeciwko komuś, ale o swoje. Choć protestujący nie wpuszczają ciężarówek z towarem. – Proszę spojrzeć – powtarzają jeden przez drugiego, wskazując na rząd przenośnych toalet. – Porządek musi być. Tutaj na trawniku nie znajdziesz żadnego papierka.

Pracownicy na ustawienie minimiasteczka mają zgodę burmistrza. Nie palą opon, nie rzucają mutrami, nie okładają się z policją. Ba, na przyszły tydzień zaplanowali akcję krwiodawstwa, by zwrócić uwagę na swój problem.

Ale to nie znaczy, że nie są wściekli. Są – i to bardzo.

[srodtytul]Przykro nam – kryzys[/srodtytul]

Rawicz to niewielkie miasto na granicy Wielkopolski i Dolnego Śląska. Ma nieco ponad 20 tysięcy mieszkańców, a w Polsce jest znany głównie z więzienia. Duży zagraniczny inwestor był dla miasta niczym zwycięski los na loterii.

– Umowę o współpracy podpisywaliśmy jeszcze z firmą Lucas. Później zakład przejęli Japończycy z Sumitomo – wspomina burmistrz Tadeusz Pawłowski. – Ostatecznie fabryka wytwarzająca kable na potrzeby przemysłu motoryzacyjnego ruszyła w 2001 roku. Na otwarciu był nie tylko sam szef koncernu, ale też ambasador Japonii.

W szczytowym okresie SEWS-P zatrudniał 2200 osób. Płacił tak sobie. Jednak pracownicy wspominają te czasy z rozrzewnieniem.

– Ludzie na produkcji zarabiali może po 1300 złotych na rękę. Ale pieniądze na koncie były regularnie, co do dnia. Wystarczyło się przejść po mieście. Jeśli w sklepach i przy bankomatach były kolejki, to człowiek wiedział, że jest 29. – opowiada Paweł Sobota, pracownik SEWS-P.

Ludzie na każdym kroku słyszeli, że to oni są najważniejsi, że tak naprawdę los zakładu zależy właśnie od nich. – W fabryce były nawet lustra z napisem: „spójrz tutaj, a zobaczysz osobę odpowiedzialną za jakość” – wspomina Tomasz Kończak z SEWS-P. – Ludzie wierzyli w tę firmę .

A potem zaczęło się psuć. Przyszły pierwsze zwolnienia. W tym roku liczba pracowników stopniała do 1200. W końcu po mieście zaczęła krążyć pogłoska, że Japończycy zakład zlikwidują.

– Dyrektorzy zakładu niemal do ostatniej chwili mówili jednak, że nie musimy się obawiać. Wreszcie postawiliśmy sprawę jasno – chcemy otwartej rozmowy – wspomina Grzegorz Krzyżanowski.

Do Rawicza przyjechał dyrektor generalny SEWS w Polsce. – Pouśmiechał się, pokiwał głową, powiedział: „przepraszam”, „dziękuję”, „jedyna droga”. I pojechał – opowiadają pracownicy.

Rawicki SEWS-P będzie istnieć tylko do jesieni. 300 osób ma szansę na pracę w sąsiednim Lesznie, gdzie mieści się bliźniaczy zakład. Pozostałych 900 wylatuje na bruk.

Dlaczego koncern Sumitomo zamyka fabrykę? Oficjalna wersja mówi o kryzysie. Pracownicy są jednak przekonani, że koncern wykorzystuje okazję i przenosi produkcję do Rumunii. Bo tam taniej.

– Nasi ludzie nawet szkolili pracowników stamtąd. Można powiedzieć, że sami sobie zaszkodziliśmy. Ale kto mógł wiedzieć… – mówią protestujący.

[srodtytul]Cesarz poręczył?[/srodtytul]

Przedstawiciele koncernu sytuacji komentować nie chcą. Jak dotąd nie zamierzają też przystać na propozycje pracowników. – Chcieliśmy ocalenia zakładu albo odszkodowań odpowiadających 18-krotności pensji. Spotkaliśmy się z odmową. Tak samo było, kiedy proponowaliśmy krótszy tydzień pracy i zrzeczenie się części wynagrodzenia – mówi Krzyżanowski. – Czujemy się ignorowani.

Samorząd poważnie przygotowuje się do likwidacji zakładu. – Wystąpiliśmy do Ministerstwa Pracy z wnioskami o dodatkowe pieniądze. Otrzymaliśmy przeszło 2 mln zł, m.in. na przekwalifikowanie pracowników, pomoc w założeniu działalności gospodarczej – wylicza Sławomir Wasilewski, wicedyrektor Powiatowego urzędu pracy.

Pod koniec kwietnia stopa bezrobocia w powiecie wynosiła

8,7 proc. (w Wielkopolsce – 8,1 proc., w Polsce – 11 proc.). Pracy w powiecie nie miały 2382 osoby. Zwolnienie z dnia na dzień 900 będzie oznaczało klęskę.

– I to nie tylko dla naszego powiatu. Do pracy w SEWS-P ludzie dojeżdżają z sąsiednich powiatów: Gostynia, Góry, Milicza – wymienia burmistrz Tadeusz Pawłowski.

W obronę zakładu zaangażowali się parlamentarzyści, starosta rozmawiał z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem, wielkopolska „S” i burmistrz napisali listy do ambasadora.

– Skoro na otwarcie przyjechał ambasador, za fabrykę poręczył sam cesarz Japonii – mówi burmistrz. Odpowiedzi nie dostał.

Niedzielne przedpołudnie. Żar leje się z nieba. Bramy wielkopolskiej fabryki zamknięte na głucho. Mężczyźni w koszulkach z logo „Solidarności” siadają na rozstawionych na trawniku krzesłach. Zapalają papierosy, z namiotu wynoszą kawę. Posiedzą kilka godzin, pogadają, a potem wrócą do domów. Jutro trzeba wstać do pracy. W ich miejsce przyjdą ci, którzy akurat mają wolne (fabryka pracuje w systemie zmianowym).

– Ludzie na naszym proteście nie mogą stracić ani złotówki ze swoich pensji – tłumaczy Grzegorz Krzyżanowski z „S” w fabryce, która produkuje elektryczne części do samochodów, głównie dla Toyoty.

Pozostało 87% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie