Według francuskiego Urzędu Statystyki (INSEE) nad Sekwaną urodziło się w 2008 roku prawie 830 tysięcy dzieci. To wzrost o 1,2 procent w porównaniu z 2007 rokiem i rekordowa liczba od prawie 30 lat. Wskaźnik płodności zbliża się do poziomu, który pozwala na naturalną odnowę pokoleń (średnio 2,07 dziecka na kobietę).
Wzrósł odsetek dzieci urodzonych w parach mieszanych, takich, w których jedno z rodziców nie ma obywatelstwa francuskiego. W 2008 roku aż 12,8 procent dzieci urodziło się w takich rodzinach. W 1998 roku było to zaledwie 8 procent, a tuż po wojnie poniżej 5 procent.
Zmieniła się także sytuacja rodzin i wiek matek. W zeszłym roku aż 52 procent dzieci urodziło się poza małżeństwem, o 10 procent więcej niż dziesięć lat wcześniej. 21 procent matek dzieci, które przyszły na świat w 2008 roku, miało powyżej 35 lat. Dziesięć lat wcześniej takich matek było zaledwie 16 procent.
Z danych INSEE wynika, że wysoka liczba urodzeń nie ma związku z rosnącą liczbą imigrantów we Francji. Liczba dzieci urodzonych w rodzinach imigranckich pozostała stabilna i wynosiła w 2008 roku podobnie jak w 2007 około 7 procent. Znamienne jest to, że nad Sekwaną rodzi się coraz więcej dzieci, chociaż liczba kobiet w wieku rozrodczym stale maleje. Czemu Francuzi zawdzięczają baby boom?
– Przyczynę widziałbym w dobrej państwowej opiece nad dzieckiem i matką. Darmowe przedszkola, płatny urlop macierzyński nawet do trzeciego roku życia dziecka – tłumaczy w rozmowie z „Rz” demograf z paryskiej Sorbony Luc Legoux.