– Tydzień temu dowiedziałem się, że Agencja Nieruchomości Rolnych zamierza wystawić na sprzedaż nasz browar Czarnków. To oznacza, że może zostać on zlikwidowany, a moje ulubione piwo Noteckie zniknie ze sklepów – opowiada Artur Olender z Czarnkowa w Wielkopolsce. – Pomyślałem, że trzeba działać.
Założył stronę internetową www.uratujmyczarnkow.pl. W ciągu kilku dni do zamieszczonej tam listy dopisało się 1750 entuzjastów czarnkowskiego piwa. Mieszkają w Warszawie, Szczecinie, Krakowie, Poznaniu, a nawet na Wyspach Brytyjskich. – Przygotowujemy protest, który trafi do wicepremiera Pawlaka – zapowiada Olender.
Browar Czarnków istnieje od 1893 roku. Przez lata należał do niemieckiej rodziny Koeppe. Po wojnie został znacjonalizowany. – To ostatni państwowy browar w Polsce – wyjaśnia Grzegorz Kaźmierczak, wiceburmistrz Czarnkowa. Do niedawna w realiach wolnego rynku radził sobie nieźle. – Piwo można kupić nie tylko u nas, ale i w kilkudziesięciu miejscowościach nad morzem. Trafiło do supermarketów i pubów – wylicza Kaźmierczak. Ostatnio jednak zakład znalazł się pod kreską. Zarządzająca nim ANR postanowiła go sprzedać.
– Agencja wyceniła nieruchomości na 5,7 miliona złotych. A wartość tego, co znajduje się w kadziach? Boimy się, że sprzedaż może oznaczać likwidację – mówi Kaźmierczak.
A to najbardziej niepokoi tych, którzy rozsmakowali się w dwóch rodzajach piwa produkowanych w Czarnkowie: ciemnym Eire i jasnym Noteckim (w 2006 r. wpisanym na unijną Listę Produktów Tradycyjnych). Bo według koneserów ich smak trudno porównać z jakimkolwiek innym piwem. Dlaczego? – Bo produkcja odbywa się w tradycyjny sposób. Piwo jest warzone w otwartych kadziach fermentacyjnych. Nie używa się ulepszaczy – wyjaśnia Olender.