Niemcy mają dość amerykańskiej armii

Niemcy mają coraz bardziej ochotę pozbyć się broni jądrowej Ameryki. Polska mogłaby ją przejąć?

Aktualizacja: 18.05.2020 06:18 Publikacja: 17.05.2020 17:43

Niemcy muszą szybko zastąpić myśliwce Tornado, aby nadal móc przenosić amerykańskie pociski jądrowe

Niemcy muszą szybko zastąpić myśliwce Tornado, aby nadal móc przenosić amerykańskie pociski jądrowe

Foto: AFP

– Jeśli Niemcy chcą zmniejszyć potencjał nuklearny i osłabić NATO, to być może Polska – która rzetelnie wywiązuje się ze swoich zobowiązań, rozumie ryzyka i leży na wschodniej flance NATO – mogłaby przyjąć ten potencjał u siebie – w piątek ambasador USA w Warszawie Georgette Mosbacher zelektryzowała kręgi dyplomatyczne wpisem na Twitterze. Odwoływała się też do artykułu w „Die Welt" reprezentującego Stany w Berlinie Richarda Grenella, w którym zarzucił on Niemcom „podcinanie solidarności, jaka leży u podstaw natowskiego odstraszania nuklearnego".

Odpowiedź Niemiec

– To jest moment, w którym Niemcy muszą wywiązać się ze zobowiązań podjętych wobec sojuszników i stale inwestować w swój udział w program jądrowy NATO – napisał amerykański ambasador.

Mosbacher już latem ubiegłego roku sugerowała na Twitterze, że część amerykańskich wojsk stacjonujących w Niemczech mogłoby zostać przesuniętych do Polski. W czasie spotkania w sierpniu w Białym Domu z Andrzejem Dudą Donald Trump oświadczył, że mowa o tysiącu (spośród 36 tys.) żołnierzy USA stacjonujących za Odrą. Amerykanie chcieli wówczas wyrazić frustrację z powodu niedotrzymania przez Niemcy obowiązku do przeznaczenia 2 proc. PKB na obronę. Ta strategia do pewnego stopnia okazała się skuteczna: sztokholmski instytut SIPRI podał, że w 2019 r. wydatki RFN wzrosły o 10 proc. (do 49,5 mld USD) i praktycznie zrównały się z francuskimi.

Teraz sprawa jest jednak poważniejsza. Grenell zareagował na wywiad, jakiego udzielił na początku maja „Tagespiegel" szef współtworzącej koalicję rządową SPD, Rolf Mutzenich. Apelował w nim o jednostronne wypowiedzenie przez Berlin umowy o udostępnieniu broni jądrowej, jaka łączy jego kraj z USA. – Obecność amerykańskiej broni jądrowej na ziemi niemieckiej stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Niemiec i powinna zostać zakończona – oświadczył Mutzenich.

Dopiero późno w nocy w piątek ambasador Niemiec w Warszawie Rolf Nikel napisał na Twitterze: „Niemcy dotrzymują swoich zobowiązań wobec NATO i swoich partnerów zgodnie z umową koalicyjną z 2018 r. W związku z tym wszelkie spekulacje są bezcelowe".

Stanowisko Mutzenicha nie tylko nie jest podzielane przez drugą partię tworzącą koalicję rządową, CDU/CSU, ale w samej SPD pozostaje przedmiotem kontrowersji. Przeciwko wycofaniu z umowy jądrowej z USA opowiada się szef MSZ Heiko Maas. Ale też część ekspertów obawia się, że deklaracja Mutzenicha ma zmobilizować elektorat socjaldemokratów i ułatwić utworzenie rządu z Zielonymi i postkomunistyczną Die Linke po wyborach w przyszłym roku.

Niemcy są wraz z Belgią, Holandią, Włochami i Turcją krajem w Europie, gdzie przechowywane są amerykańskie rakiety jądrowe. Chodzi o około 20 pocisków umieszczonych w bazie w Buchel przy belgijskiej granicy. W razie potrzeby miałyby być przetransportowane do celu przez niemieckie myśliwce Tornado.

Akt Rosja–NATO

Ale te maszyny się starzeją – stąd minister obrony (i szefowa CDU) Annegret Kramp-Karrenbauer sygnalizowała plany zakupu, obok niemieckich myśliwców Eurofighter także amerykańskie F-18 Hornet zdolne do zabrania amerykańskich pocisków jądrowych. Bez nich umowa nuklearna z USA wygaśnie.

Sprawa stała się także pilna z powodu upadku umowy o ograniczeniu zbrojeń jądrowych Start i planom rozbudowy pocisków jądrowych średniego zasięgu Władimira Putina. Jednak w Akcie Stanowiącym Rosja–NATO z 1998 r. Sojusz bezwzględnie zobowiązał się do nierozmieszczania broni jądrowej w Polsce, Czechach i na Węgrzech. Taka inicjatywa mogłaby więc doprowadzić do poważnego konfliktu w samym pakcie, bo Niemcy czy Francja obawiałyby się, że może to spowodować ostre spięcie z Moskwą.

Podobny opór Berlina w mniej drażliwej kwestii rozbudowy obecności konwencjonalnej armii amerykańskiej w Polsce (Fort Trump) został tylko częściowo przełamany przez Amerykanów. Teraz trudno sobie wyobrazić, aby Biały Dom ryzykował nowe starcie z Berlinem, gdyby listopadowych wyborów w USA nie wygrał obecny prezydent. Polska nie ma też na razie myśliwców zdolnych do przenoszenie broni jądrowej – Pentagon musiałby się na to zgodzić w odniesieniu do przyszłych dostaw F-35. W poniedziałek udział w ceremonii przekazania warszawskiej Świątyni Opatrzności Bożej fragmentu muru berlińskiego zapowiedział premier Mateusz Morawiecki – sygnał, że Polska też chce zachować dobre stosunki z Niemcami.

– Jeśli Niemcy chcą zmniejszyć potencjał nuklearny i osłabić NATO, to być może Polska – która rzetelnie wywiązuje się ze swoich zobowiązań, rozumie ryzyka i leży na wschodniej flance NATO – mogłaby przyjąć ten potencjał u siebie – w piątek ambasador USA w Warszawie Georgette Mosbacher zelektryzowała kręgi dyplomatyczne wpisem na Twitterze. Odwoływała się też do artykułu w „Die Welt" reprezentującego Stany w Berlinie Richarda Grenella, w którym zarzucił on Niemcom „podcinanie solidarności, jaka leży u podstaw natowskiego odstraszania nuklearnego".

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Chińczycy wysłali sondę kosmiczną na "ciemną stronę Księżyca"
Społeczeństwo
Hamas uwiódł studentów w USA
Społeczeństwo
Arizona: Spór o zakaz aborcji z czasów wojny secesyjnej. Jest decyzja Senatu
Społeczeństwo
1 maja we Francji spokojniejszy niż rok temu. W Paryżu raniono 12 policjantów
Społeczeństwo
Zwolennicy Izraela zaatakowali zwolenników Palestyny. Setki osób zatrzymanych
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej