Nad wodą, ale na sucho

Władze kurortów uważają, że polskie przepisy sanitarne są zbyt rygorystyczne. Sanepid już zamknął kilka kąpielisk, m.in. w Świnoujściu

Publikacja: 05.08.2010 03:24

Świnoujście to jeden z najmodniejszych kurortów. Ale kąpać się tam nie można

Świnoujście to jeden z najmodniejszych kurortów. Ale kąpać się tam nie można

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Dzikie zrzuty ścieków, nieszczelności sieci kanalizacyjnych i mrowie turystów, spośród których wielu wchodzi do wody jak do toalety, a do tego długotrwałe upały. Efekt? Skażenie bakteriologiczne. Sanepid już zamknął kilka kąpielisk, m.in. w Gdyni-Śródmieściu, podkoszalińskich Gąskach oraz w Świnoujściu.

A Świnoujście to jeden z najmodniejszych nadmorskich kurortów. Tam od ponad tygodnia w Bałtyku rosło stężenie bakterii z grupy coli i do wczoraj – mimo spadku – przekraczało normy. – Wyłączenie kąpieliska to najczęściej efekt zanieczyszczenia fekaliami. Istnieją dzisiaj nowoczesne metody sprawdzania, gdzie doszło do skażenia. Prezydent Świnoujścia może poprosić o pomoc inspektorat ochrony środowiska – wskazuje Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego. I opowiada, że na południu Polski, gdy bakterie coli pojawiały się w Dunajcu, szukano zanieczyszczającego helikopterem z kamerą termowizyjną.

Kąpieliska świnoujskie są zamknięte po obu stronach Świny, a na lewym jej brzegu aż do granicy z Niemcami.

– I to jest dopiero paradoks. Kilkaset metrów od nas Niemcy kąpią się bez przeszkód, a ich kurorty nie muszą się bać konsekwencji informacji o zamkniętych kąpieliskach – zaznacza Robert Karelus, rzecznik prezydenta Świnoujścia. – Niezależnie od tego, że usiłujemy ustalić przyczyny skażenia i modlimy się o wiatr i deszcz, które pozwoliłyby szybko oczyścić Bałtyk, nie możemy się pogodzić z tym, że polskie prawo uderza w nasze interesy. Niemcy nie muszą zamykać kąpielisk, bo oni korzystają z dyrektywy unijnej z 2006 r., według której nasze skażenie nie byłoby brane pod uwagę.

Pogląd ten podziela Zbigniew Kolanek, powiatowy inspektor sanitarny w Świnoujściu. – Nie chcę lekceważyć zagrożeń bakteriologicznych, bo lepiej, by bakterii w wodzie nie było, ale ktoś przesadził, formułując nasze normy – mówi „Rz”.

Kolanek wskazuje, że naprawdę niebezpieczna jest niewątpliwie fekalna bakteria Escherichia coli i np. Niemcy przy jej obecności zamykają kąpieliska od razu. – Ale resztą bakterii z grupy coli głowy sobie nie zawracają. Ja natomiast z ich powodu musiałem zamknąć kąpielisko.

Wśród epidemiologów nie brak jednak głosów, że polskie przepisy dobrze chronią zdrowie turystów.

– Rzeczywiście, nasze przepisy są ostrzejsze niż dyrektywa unijna – przyznaje dr Bożena Krogulska, kierownik Zakładu Higieny Komunalnej Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. – I można dyskutować, czy to dobrze czy źle.

Polski sanepid na podstawie przepisów wydanych w 2002 r. sprawdza, czy w wodzie nie są przekroczone normy obecności paciorkowców, bakterii z grupy coli i Escherichia coli. Wydana później dyrektywa unijna pozwala sprawdzać tylko obecność tej ostatniej.

Dr Bożena Krogulska: – Ale inne bakterie z grupy coli także mogą zagrażać zdrowiu ludzi.

Wszystko wskazuje na to, że sezonowy problem bakteriologiczny będzie wymagał jakiegoś złotego środka.

Jak podkreśla GIS, nie można bowiem metodologii badań porównywać w oderwaniu od pozostałych przepisów unijnych. A UE nakazuje np., by każde kąpielisko miało tzw. profil wodny, czyli ekologiczny certyfikat, oraz odpowiednią infrastrukturę (np. bieżącą wodę i kanalizację). – Tych wymogów nie spełniłaby większość polskich kąpielisk – dodaje Bodnar. – Musieliśmy szukać rozwiązań zgodnych z prawem unijnym, które nie zniszczą polskiej turystyki. To nie przypadek, że w całych Niemczech jest 400 kąpielisk, a u nas ponad 1000.

Nowe rozwiązania mają obowiązywać od przyszłego roku: oprócz kąpielisk, których właściciele będą musieli spełnić ostre normy unijne, funkcjonować będą tzw. miejsca do kąpieli. Tam sanepid będzie sprawdzał wodę tak, jak to robi teraz, ale nie będzie pozostałych wymogów. – Wiele wskazuje na to, że do przyszłego roku rozporządzenie się zmieni i w kąpieliskach badana będzie tylko obecność Escherichia coli – mówi dr Krogulska.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorów:

[mail=s.szparkowska@rp.pl]s.szparkowska@rp.pl[/mail]

[mail=p.kobalczyk@rp.pl]p.kobalczyk@rp.pl[/mail][/i]

Dzikie zrzuty ścieków, nieszczelności sieci kanalizacyjnych i mrowie turystów, spośród których wielu wchodzi do wody jak do toalety, a do tego długotrwałe upały. Efekt? Skażenie bakteriologiczne. Sanepid już zamknął kilka kąpielisk, m.in. w Gdyni-Śródmieściu, podkoszalińskich Gąskach oraz w Świnoujściu.

A Świnoujście to jeden z najmodniejszych nadmorskich kurortów. Tam od ponad tygodnia w Bałtyku rosło stężenie bakterii z grupy coli i do wczoraj – mimo spadku – przekraczało normy. – Wyłączenie kąpieliska to najczęściej efekt zanieczyszczenia fekaliami. Istnieją dzisiaj nowoczesne metody sprawdzania, gdzie doszło do skażenia. Prezydent Świnoujścia może poprosić o pomoc inspektorat ochrony środowiska – wskazuje Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego. I opowiada, że na południu Polski, gdy bakterie coli pojawiały się w Dunajcu, szukano zanieczyszczającego helikopterem z kamerą termowizyjną.

Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie