Od kilku lat władze gminy Błonie i Powiatowy Inspektorat Weterynarii otrzymywały sygnały o tragicznym stanie zwierząt i ich głodzeniu. Jak donosili świadkowie, konie z głodu miały jeść korę drzew i deski, z których wykonana jest prowizoryczna stajnia. Właściciel gospodarstwa odmawiał przyjęcia pomocy. Coraz częściej pojawiały się informacje o martwych koniach na jego posesji.
W minioną sobotę w gospodarstwie pojawili się inspektorzy „Pogotowia dla Zwierząt" i przedstawiciele Fundacji „Viva" oraz dwaj lekarze weterynarii, którzy na zlecenie organizacji prozwierzęcych ocenili stan 20 znajdujących się w gospodarstwie koni.
Początkowo inspektorzy nie mogli wejść na teren gospodarstwa, mimo że to oni zgłosili zawiadomienie o przestępstwie i żądali asysty od policji. Oficer dyżurny policji z Błonia poinformował, że wejścia na posesję zabrania powiatowy lekarz weterynarii. Pomogła interwencja w prokuraturze.
- Zwierzęta, które zastano na miejscu, były w złej kondycji. Były zawszone. Stan zwierząt zmusił nas do natychmiastowego odebrania większości koni, bo ich dalsze przebywanie u właściciela zagrażało ich życiu. Dowodem na to jest niedawna kilkudniowa agonia i śmierć klaczy i wiele podobnych przypadków w ciągu ostatnich lat. Wraz z lekarzem weterynarii dokonywałem oględzin wszystkich zwierząt, dla wielu z nich pomoc nadeszła w ostatniej chwili – mówi Grzegorz Bielawski z „Pogotowia dla Zwierząt".