Demokratyczna Republika Konga nazywana jest światową stolicą gwałtu. Tak określił ją niedawno ONZ. – Każdego dnia ofiarą gwałtów pada tam ponad tysiąc kobiet. To najgorszy wynik ze wszystkich krajów na kuli ziemskiej – grzmiał we wtorek amerykański senator Richard J. Durbin, alarmując organizacje praw człowieka.
Ale najgorsza jest sytuacja kobiet należących do mniejszości – np. do liczącego ok. 40 tysięcy członków plemienia Bambuti. Zdarzają się nawet przypadki kanibalizmu, bo żołnierze wierzą, że świeże mięso Bambuti ma w sobie magiczną moc.
– Gwałt jest dziś wykorzystywany jako narzędzie walki wymierzone zwłaszcza w kobiety należące do mniejszości etnicznych. One są mniej chronione i rzadziej zgłaszają napad – alarmował niedawno szef organizacji Minority Rights Group International (MRG), która opracowała raport na ten temat. „Kobiety są gwałcone, poddawane torturom, zabijane tylko z powodu swojej przynależności etnicznej" – alarmuje organizacja.
Obcięli jej nos i uszy
Takich przypadków na świecie są tysiące. Rok temu, gdy na południu Kirgizji wybuchły zamieszki na tle etnicznym, młode Uzbeczki były porywane w biały dzień, na ulicy.
Jedną z ofiar sprawcy uprowadzili wraz z sześciomiesięcznym synem. „Nad kobietą znęcano się przez kilka dni. Zanim gwałciciele ją wypuścili, okradli ze złotej biżuterii, ogolili jej włosy i brwi" – donosił portal Fergana. ru. Ale według obrońców praw człowieka przemoc i gwałty na Uzbeczkach zdarzają się w Kirgizji do dziś.