Wybitni olimpijczycy z goryczą mówią o tym, że państwo na nich oszczędza.
Od 2000 r. zdobywcy medali olimpijskich otrzymują specjalne świadczenia. W tym roku wynoszą one (bez względu na liczbę zdobytych medali i osobistą sytuację finansową) 2483 zł i 77 groszy brutto miesięcznie, a otrzymuje je 257 osób. Dla wielu z nich jest to główne źródło utrzymania.
Od 2008 r. świadczenia powiązane są z wynagrodzeniami w sferze budżetowej. A te od 2009 r. decyzją rządu zostały zamrożone z powodu kryzysu. I tak jest do dzisiaj.
- Wszystko drożeje, a świadczenie stoi w miejscu - mówi nam Władysław Stecyk, zapaśnik, srebrny medalista z Moskwy z 1980 r.
- My te medale wywalczyliśmy nie dla siebie, ale dla Polski. Kiedy odnosiłem sukcesy w sporcie, pokazywali mnie jak małpę. Dziś oszczędzają na nas po 300 złotych - irytuje się skoczek narciarski Wojciech Fortuna, pierwszy polski złoty medalista zimowych igrzysk (w Sapporo w 1972 r.). - Miała to być nagroda za te sukcesy, a jest niesmak.