Światowe media coraz częściej podkreślają, że fala protestów zaczęła się od Polski. (Odnotowała to m.in. agencja AP.) Korespondent AFP już kilka dni temu podkreślał, że w byłych krajach bloku komunistycznego, gdzie panowała cenzura, przywiązanie do wolności w Internecie jest niezwykle silne.
Zainspirowani protestami w Polsce przeciwnicy umowy wyszli na ulice kilkuset miast na całym świecie. Najwięcej ludzi zgromadziły marsze w Niemczech i Holandii. Jak pisał „Frankfurter Allgemeine Zeitung", zwolennicy wolności w Internecie demonstrowali w 60 niemieckich miastach. 16 tysięcy osób protestowało w Monachium. Dzień przed demonstracjami rząd niemiecki postanowił przesunąć podpisanie ACTA, by „dać więcej czasu na przeprowadzenie dyskusji".
Politycy też przeciw
Zdaniem „Die Welt" w Niemczech rośnie liczba polityków demonstrujących niechęć wobec ACTA. Od początku do krytykujących umowę Zielonych zaczęli dołączać liberałowie ze współrządzącej FDP, co widać po wypowiedziach należącej do tej partii minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser-Schnarrenberger. Także konserwatywni politycy CDU wyraźnie zmieniają swoje stanowisko.
W Wielkiej Brytanii odbyły się demonstracje m.in. w Londynie, Edynburgu, Glasgow. Wspierane były między innymi przez organizację Open Rights Group, która ostro sprzeciwia się ACTA. Zdaniem szefa tej organizacji Jima Killocka stanowisko niemieckie wykazuje, że negocjacje treści traktatu były „przeprowadzone w tajemnicy przez biurokratów UE".
– Trzy państwa członkowskie Unii sprawiają wrażenie, jakby nie chciały podpisać traktatu. To pokazuje, że politycy dopiero zaczynają się sprawie przyglądać – podkreślił.