Są już w Polsce powiaty, w których co drugie dziecko rodzi się w nieformalnym związku. To nie tylko skutek większej dziś skłonności do życia na kocią łapę.
Z opublikowanego właśnie raportu „Urodzenia pozamałżeńskie w Polsce" przygotowanego w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego wynika, że rekordzistą pod względem odsetka dzieci pochodzących z nieformalnych związków jest powiat gryficki. Tam więcej niż co drugie rodzi się w wolnym związku. Na kolejnych miejscach uplasował się powiat wałbrzyski (46,4 proc.), słubicki (40 proc.) i słupski (42,8 proc.). W większości tych miejsc stopa bezrobocia przekracza 20 proc. Wyjątkiem jest powiat słubicki, gdzie bez pracy jest „zaledwie" 12,7 proc. mieszkańców.
Kłopoty ze żłobkiem i burza hormonów
– Tam, gdzie o pracę i pieniądze ciężko, bardzo ważną pozycję w budżetach rodzin stanowi wsparcie od państwa. A ludzie doskonale wiedzą, że łatwiej je dostać, będąc samotnym rodzicem – mówi Piotr Szukalski, demograf z Uniwersytetu Łódzkiego, autor raportu. – To źle działający system pomocy popycha ludzi do takiego życia – dodaje.
Podobnego zdania jest Piotr Broda-Wysocki z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. – W tych rejonach, gdzie chętnych do pracy jest dużo, a miejsc dla nich mało, pracodawcy oferują tak niskie wynagrodzenie, że ludziom nie wystarcza ono na życie. Dlatego muszą łatać domowe budżety pieniędzmi z opieki społecznej – wyjaśnia.
Wpływ czynnika ekonomicznego na liczbę dzieci rodzących się w nieformalnych związkach potwierdzają lokalne władze.