Likwidacja palarni w miejscach publicznych, uściślenie zakazu reklamy papierosów i dalsze podnoszenie cen – takie sposoby na walkę z nałogiem tytoniowym proponuje Ministerstwo Zdrowia. W resorcie kończą się prace nad Programem Ograniczania Zdrowotnych Następstw Palenia Tytoniu na najbliższe pięć lat.
Choć niektóre propozycje brzmią poważnie, większość ekspertów program ocenia negatywnie. Ich zdaniem jest zbyt ogólny, a pomysły zmian w prawie mało konkretne.
– Tytoń to największy wróg Polaków. Rocznie tylko z powodu palenia umiera od 70 do 90 tys. Polaków – tłumaczy wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki. Wyjaśnia, że program powstający w ministerstwie jest kontynuacją wcześniejszego dokumentu na lata 2010–2013. Największy nacisk kładzie na profilaktykę, m.in. ogólnopolskie kampanie społeczne. Jednak tym razem znalazły się w nim też propozycje zmian prawa.
„Badania wskazują, że nie ma bezpiecznego poziomu narażenia na dym tytoniowy" – piszą autorzy programu i tłumaczą, że z tego powodu „ważnym zadaniem jest eliminacja miejsc do palenia, tzw. palarni". Ustawa antynikotynowa z 2010 roku zakazała palenia m.in. w szkołach i w szpitalach, jednak tworzenie palarni umożliwiła m.in. w zakładach pracy, hotelach, na dworcach i lotniskach. Zdaniem Radziewicza-Winnickiego to rozwiązanie się nie sprawdza. – Chcemy likwidacji docelowo wszystkich palarni, bo sankcjonują one palenie – tłumaczy.
31 proc. Polaków to palacze. 82 proc. z nich używa tytoniu regularnie, a 18 proc. – okazjonalnie