Komitet Konkursowy Kraków 2022 już wydaje miliony złotych z publicznej kasy. Jeśli miasto zwycięży w staraniach o organizację zimowych igrzysk za osiem lat, wydatki sięgną – według szacunków – 21 mld zł. Tymczasem komitet ma problemy z jawnością.
Odmówił ujawnienia nazwisk osób, do których trafiły setki tysięcy złotych w ramach umów-zleceń i o dzieło. Zasłania się brakiem zgody ze strony zainteresowanych. Zdaniem ekspertów, z którym rozmawiała „Rz", jest to absurd, bo takie dane powinny być jawne.
Krakowski komitet jest stowarzyszeniem, działa od sześciu miesięcy – utrzymuje się z publicznych pieniędzy: miasta, samorządu województwa małopolskiego i dotacji Ministerstwa Sportu. Miesiąc temu do dymisji podała się jego szefowa Jagna Marczułajtis (posłanka PO), pracę stracili także dyrektorzy. Stało się tak, gdy krakowski portal napisał o mężu posłanki, który miał za pieniądze komitetu szukać przychylności mediów. Potem na jaw wyszły kontrowersje związane z wydatkami stowarzyszenia.
Ostatniego dnia grudnia 2013 r. dyrektor komitetu podpisał m.in. 23 umowy o dzieło – w sumie na pół miliona złotych (w styczniu 2014 r. kolejne umowy, tym razem za blisko ćwierć miliona złotych) – m.in. na „opracowanie strategii relacji sponsorskich" za 20 tys. zł i trzy inne na „opracowanie pełnej analityki dla brandów komercyjnych dla relacji sponsorskich" za dodatkowe 35 tys. zł. Blisko 100 tys. zł kosztowały cztery bliźniacze umowy dotyczące strategii marketingowej projektu.
Wszystkie kosztowały komitet łącznie ok. 800 tys. zł.