Został zatrzymany przez funkcjonariuszy, bo miał trafić do aresztu. Tam dostał ataku padaczki. Jeden szpital odmówił przyjęcia, kolejny po opatrzeniu odesłał, a w kolejnym pacjent zmarł.
Do tego tragicznego zdarzenia doszło tydzień temu na warszawskiej Pradze Północ. Policjanci podczas legitymowania 36-letniego Tomasza P. dowiedzieli się, że powinien on trafić do aresztu.
Miał on bowiem orzeczoną karę pozbawienia wolności za popełnienie wykroczenia. Do odsiedzenia miał kilka tygodni.
Mężczyzna został zatrzymany. Przed odwiezieniem go do aresztu na warszawskiej Białołęce funkcjonariusze zawieźli go do szpitala na Solcu, by lekarze orzekli, czy może przebywać za kratami.
To standardowa procedura wobec wszystkich zatrzymanych czy to na policyjnym dołku, czy w areszcie. Tomasz P. wymagał badania, bo na rękach i twarzy miał ślady pobicia. Sam przyznał, że pobito go trzy dni wcześniej.