Reklama

Bez zadymy w sporze o uchodźców

W starciu zwolenników i przeciwników przyjmowania imigrantów przegrała... prezydent stolicy.

Aktualizacja: 13.09.2015 22:46 Publikacja: 13.09.2015 21:00

Manifestacja "Uchodźcy mile widziani" przed pomnikiem Kopernika w Warszawie

Manifestacja "Uchodźcy mile widziani" przed pomnikiem Kopernika w Warszawie

Foto: rp.pl, Magdalena Zapart

Przez centrum stolicy w sobotę przeszły dwie demonstracje: pro- i antyimigrancka. W pierwszej, organizowanej przez lewicową Inicjatywę Chlebem i Solą, wzięło udział około tysiąca osób, w drugiej znacznie więcej. Policja mówi o ok. 7,5 tys. uczestników, sami organizatorzy – narodowcy z ugrupowania ONR – o 30 tys.

– Było spokojnie, choć parę transparentów może budzić wątpliwości. Zbada to policja z prokuratorem – mówi wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski (PO). – Dla mnie ważne jest jedno: organizatorzy obu demonstracji współpracowali z miastem i policją i dołożyli starań, żeby nie doszło do żadnych ekscesów. Za to należy im się podziękowanie, bo przy obecnym poziomie rozpalenia niektórych głów o iskrę zapalną nie było trudno.

Niewiele brakowało, a demonstracja przeciw imigrantom nie byłaby legalna. W środę prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) nie zgodziła się na jej zarejestrowanie, motywując to m.in. zakazem mowy nienawiści.

Wojewoda dzień później ten zakaz uchylił. – Wolność słowa i zgromadzeń polega na tym, żeby godzić się na publiczne głoszenie nawet takich poglądów, które wywołują naszą niezgodę – tłumaczył.

Na demonstracji narodowców słychać było pojedyncze antysemickie okrzyki, pojawił się transparent z hasłem „Polska dla Polaków". Jeden z manifestantów niósł świński łeb zatknięty na drewniany kij. Policja analizuje teraz nagrania z manifestacji i sprawdza, czy można ukarać konkretne osoby za mowę nienawiści.

Policjanci dmuchali na zimne i uczestników manifestacji proimigranckiej prosili o schowanie po jej zakończeniu znaczków z hasłem „Uchodźcy, miło was widzieć". – Robiliśmy to na prośbę organizatorów, którym zależało, by nie doszło do incydentów na mieście – tłumaczy jeden z funkcjonariuszy.

Reklama
Reklama

– Gdyby doszło do awantury na marszu narodowców, wtedy Platforma zyskałaby na tym jako partia stojąca na straży porządku, a tak straciła trochę Hanna Gronkiewicz-Waltz – uważa dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Zauważa, że w związku z manifestacją przeciw imigrantom wyborcy Platformy dostawali sprzeczne komunikaty. – Jedno mówiła wiceszefowa partii Gronkiewicz-Waltz, a drugie wojewoda, silnie związany ze środowiskiem gdańskich liberałów.

Chwedoruk zastrzega jednak, że obie demonstracje miały lokalny charakter i takież znaczenie. – Nie to co demonstracja za imigrantami w Londynie, w której przeszło 90 tys. osób i wznoszono hasła ważne dla polityki międzynarodowej – mówi.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Ustawa łańcuchowa. Sejm podjął decyzję w sprawie prezydenckiego weta. Jak głosowali posłowie?
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama