W Niemczech koncern nie zanotował jeszcze żadnych poważnych skutków afery spalinowej. Po ujawnieniu jej miesiąc temu, rośnie wręcz na niemieckim rynku liczba sprzedanych aut z silnikiem diesla - podaje agencja dpa powołując się na informacje koncernu.
Inaczej rzecz ma się w Wielkiej Brytanii, gdzie raptownie spadła liczba zakupionych samochodów tej marki. W opinii koncernu Wolfsburgu, jest to skutek ujawnionych manipulacji testów emisji spalin. Ale generalnie afera ta nie przełożyła się jeszcze na spadek zakupów samochodów marki VW z silnikiem diesla w Europie.
W ub. tygodniu szef koncernu Matthias Mueller, członek zarządu VW Stephan Weil (SPD), oraz przewodniczący rady zakładowej Bernd Osterloh mówili po wizycie w zakładach Wolfburgu o „stabilnym popycie”. Od tego zależą produkcja oraz miejsca pracy.
Wysokie koszty afery
Jak podkreśla dpa, koncern zapłaci wysoką cenę za ujawnioną aferę, chociażby za przejęcie kosztów wymiany zmanipulowanego oprogramowania. Niemiecka agencja dowiedziała się też z kręgów zbliżonych do koncernu, że VW musi wypracować aż 10 tys. różnych rozwiązań dla samochodów z problematycznymi silnikami. Ta wysoka liczba poprawek wynika z ilości wariantów silników diesla. Różnią się one od siebie nie tylko pojemnością skokową (0,2 jak i 1,6 oraz 1,2 litra), lecz także w przełożeniem skrzyni zmiany biegów (automatycznej, 5-ty lub 6-ty bieg). W silniki te wyposażono też różne modele i marki (samochody osobowe, użytkowe, Seat, Skoda czy Audi) na całym świecie. Ta różnorodność wśród ogółem 11 mln samochodów z problematycznymi silnikami wynika też z tego, że koncern na niektóre rynku dokonuje pewnych adaptacji, aby silniki dopasować do lokalnych metod opodatkowania pojazdów.