Reklama

Zawrotna kariera młodzieżowych słów roku. Kto ma aurę, czym jest azbest?

Słowa używane przez młodzież, a niezrozumiałe przez starszych to ich forma buntu. W ten sposób śmieją się z nas – mówi Bartek Chaciński, juror w plebiscycie „Młodzieżowe słowo roku”, zastępca redaktora naczelnego tygodnika „Polityka”.

Publikacja: 25.12.2024 10:19

Zawrotna kariera młodzieżowych słów roku. Kto ma aurę, czym jest azbest?

Foto: PAP/MARCIN KALIŃSKI

Czy trudno było w tym roku wybrać młodzieżowe słowo roku? Dla przypomnienia – to słowo to „sigma” oznaczające kogoś odnoszącego sukcesy, pewnego siebie, idącego wytrwale swoją ścieżką.

W tym roku wybór ten był dość łatwy. Proszę zwrócić uwagę, że zakłady bukmacherskie obstawiały słowa z czołówki z dość dużą skutecznością. Czyli „sigma”, „azbest” i „czemó”. Wszystko się sprawdziło. To są słowa, których młodzi ludzie rzeczywiście używają.

Dla mnie zaskakujące jest to, że po raz kolejny pojawiło się słowo nawiązujące do branży budowlanej. W ubiegłym roku był to betoniarz, teraz azbest. Skąd to zainteresowanie budowlanką?  

Trudno to precyzyjnie wytłumaczyć. Te słowa robią jakąś zawrotną karierę na TikToku. Pojawia się mnóstwo takich profili, najczęściej zajmujących się budowlanką i patodeweloperką. Słowo „azbest” ma ironiczne zabarwienie. Ja myślę, że ma to związek z właściwościami rakotwórczymi tego materiału – w tym słowie jest coś nieśmiesznego, coś dziaderskiego, lekko niedobrego, źle się kojarzącego. Jest to też trochę granie na nosie starszym ludziom, którzy nie rozumieją, z czego wynika ta ich fascynacja.  

Młodzi ludzie potrafią podać definicję tego „azbestu”?

Nie do końca. Tak samo jak nie potrafili jednoznacznie zdefiniować „skibidi”. Skibidi pojawia się nawet w zagranicznych plebiscytach, które są odpowiednikami naszego „Młodzieżowego słowa roku”. „Skibidi” zostało uznane nawet dość oficjalnie w języku angielskim za przymiotnik, najczęściej w połączeniu „skibidi toilet” lub „skibidi sigma”.

Czytaj więcej

Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?

I co to oznacza?

„Skibidi sigma” to jest po prostu ktoś, kto ma jakiś czar, charyzmę i jest supermenem. 

Reklama
Reklama

Czyli ma aurę. To słowo też pojawiło się w plebiscycie.  

Aura jest fajna, dość zrozumiała, uniwersalna. To jest rodzaj promieniowania, które otacza osoby o niebywałych umiejętnościach, na przykład Roberta Lewandowskiego. Jak strzeli gola, jak staje nieruchomo, to zauważono gdzieś wokół niego właśnie tę aurę.

Które słowa z tego plebiscytu uważa pan za szczególnie ciekawe?

Podoba mi się np. „brainrot” czyli „gnicie mózgu”.  To jest słowo używane przez młodzież ze starszych klas podstawówki w stosunku do kolegów z młodszych klas. Pokazują, że młodsi oglądają w internecie jeszcze głupsze niż oni rzeczy jak „Skibidi Toilet”. Ten internetowy serial jest dla nich bardzo cringowy, czyli po prostu żenujący i obciachowy. I od tego najmłodszym „gniją mózgi”.

Ale najciekawsze jest to, że słowo „brainrot” pojawiło się już w XIX w., potem zostało zapomniane.  

Słowo „brainrot” czyli „gnicie mózgu” było znane już w XIX w. Potem o nim zapomniano, teraz zaczęła go używać młodzież

W jaki sposób wybierane jest młodzieżowe słowo roku? 

Zadanie jury jest bardzo proste i ograniczone do pierwszej fazy plebiscytu, kiedy ludzie zgłaszają słowa wraz z definicjami. Następnie my je przeglądamy pod kątem regulaminu, np. czy nie ma wulgaryzmów lub słów powstałych od imion i nazwisk konkretnych osób, polityków czy celebrytów. Finalnie zostaje 20 słów i zaczyna się głosowanie na to najpopularniejsze. Młodzieżowe słowo roku zawsze wybierają internauci. My, jurorzy, wybieramy natomiast słowo, które nam się najbardziej podoba. W tym roku było to słowo „czemó”. 

Skąd wzięło się to „ó” na końcu? 

Cały czas się nad tym zastanawiamy. Samo sformułowanie wzięło się z dyskusji podczas gry. Chłopaki się rozstają, bo jeden z drugim za mało gra. Więc pada hasło: nie jesteś już moim duo, czyli nie gramy w duecie. Ten drugi pyta „czemu” – ale zapisano z „ó” na końcu? I zastanawialiśmy się, czy to jest przeakcentowane, bo chłopiec po prostu gra, bo musi coś powiedzieć szybko, ale jednocześnie toczy rozgrywkę. I powiedział coś niedbale, właściwie z przegłosem, ktoś to wychwycił i poszło dalej. Ale jest też teoria, która głosi, że ma to związek z ukraińską wymową.   

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Niech żyje sigma!

Dlaczego młodzieżowe słowo roku jest w Polsce tak oczekiwane?  

Na to słowo czekają np. copywriterzy, którzy będą proponowali tak zwany real time marketing, czyli reklamy tworzone na bieżąco z tego, co jest akurat popularne. Zwyżkować będzie jedno, drugie, trzecie słowo z czołówki plebiscytu. Zobaczymy hasła reklamowe. Zobaczymy kilka firm, które się będą reklamowały tym słowem. A młodzi uznają, że to słowo będzie dla nich dużo mniej atrakcyjne, bo zostało już sprzedane, zmęczone i poznane dodatkowo przez wszystkich starszych. Przypomnijmy sobie popularne 20 lat temu słowa „wypas” i „wypasiony”. A potem nazwano tak mleko.   

Napisał pan, że „młodzież, której język próbują na bieżąco rozszyfrować starsi, zdecydowała się na ostateczną formę buntu. Tworzy słowa pozbawione konkretnego znaczenia”. Skąd taki wniosek?  

Mnie się to wydaje formą buntu, dlatego że jeżeli my staramy się dociec, co to znaczy np. skibidi czy azbest i nam się nie udaje, a młodzi ludzie chętnie tego używają i się z nas śmieją. 

A co wtedy, gdy ktoś młody tych słów także nie łapie?  

Myślę, że jest jakiś rodzaj wykluczenia cyfrowego. To, co my uznajemy za plagę, czyli nadmierne korzystanie z mediów społecznościowych, przesadne koncentrowanie się na tej sferze, ma też drugą stronę, to znaczy ci ludzie, którzy na przykład zabraniają swoim dzieciom w ogóle korzystania z mediów społecznościowych, chcąc wychować ich na bardziej światłych, mądrych, czytających książki, być może powodują, że będą mniej rozumiały, o co chodzi rówieśnikom. 

Czytaj więcej

Joanna Ćwiek-Świdecka: Być sigmą – czemó młodzi wymyślają takie słówka?

Ostatnio sporo się mówiło o tym, że młodzi ludzie mają bardzo ubogie słownictwo. My zastanawiamy się nad listą lektur, a oni mają kłopot z ojczystym językiem. Może skupmy się na tym, by w ogóle zaczęli coś czytać.

Myślę, że tak powinno się zrobić. Ale też myślę, że słowa z tego plebiscytu mają jakąś rolę do odegrania, bo one przypominają, że mówimy w języku polskim. I warto by je było wykorzystywać np. na lekcjach języka polskiego. Bo przecież „aura” to rzeczownik, „skibidi” przymiotnik, a „Ojojoj, baka” to takie zawołanie i właściwie musi być z wykrzyknikiem. Dlatego życzyłbym sobie, żeby stały się one tematami lekcji na języku polskim, a być może też na angielskim.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Historia Polski
Robert Kostro: Co Niemcy mają jeszcze w swoich archiwach?
Społeczeństwo
Sondaż: Polacy wątpią w wiarygodność USA jako sojusznika
Społeczeństwo
Prezes OTOZ Animals: To błąd Jarosława Kaczyńskiego, jego wyborcy przecież też lubią psy
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Społeczeństwo
Rząd wyprowadza Ukraińców z pensjonatów. Polska zmniejsza wsparcie dla uchodźców
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama