Najlepiej to ujął „Bild”, pisząc, że słynne zapewnienie Merkel „Wir schaffen das” („Damy radę”) okazuje się pustą obietnicą. Ale pani kanclerz, otwierając granice dla uchodźców z Syrii, nie przewidziała, że za kilka lat do Niemiec ruszy fala uchodźców z Ukrainy. Jest ich już ponad 1,1 mln, ale stanowią zaledwie jedną trzecią wszystkich osób szukających schronienia w tym kraju od pamiętnego otwarcia granic przez Angelę Merkel w 2015 roku.
Z Ukraińcami jest mniej kłopotów, bo nie potrzebują azylu i wielu z nich szuka mieszkania na własną rękę przy finansowej pomocy władz.
Co innego w przypadku Syryjczyków, Afgańczyków i przedstawicieli dziesiątek innych narodowości. Są całkowicie na utrzymaniu władz przez dłuższy czas. A co miesiąc napływa dodatkowo kilkadziesiąt tysięcy nowych imigrantów z nadzieją na azyl.
Czytaj więcej
Włochy chcą przeprosin od Francji za zarzut, że skrajna prawica nie spełnia głównej obietnicy wyb...
Obowiązek zapewniania tym ludziom pomocy spoczywa na landach, które skarżą się, że wyczerpały już możliwości organizacyjne i finansowe. Domagają się dotacji od rządu federalnego. Ten udowadnia, że nie stać go na dodatkowe obciążenia w sytuacji ogromnego, wynoszącego ponad 100 mld euro, deficytu budżetowego.