Jak przystało na wiek XXI, ponad 80 proc. donosów władze otrzymały w formie elektronicznej. Tradycyjną, pisemną formę miało tylko 13 proc.
– Prezydent powiedział, że są u nas wrogowie wewnętrzni, których należy szukać. No to ludzie ich szukają, znajdują i tym samym udowadniają sobie samym, że znajdują się po właściwej stronie. Mają z tego satysfakcję – sądzi antropolog Aleksandra Archipowa.
Od początku marca donosicielstwo rozpowszechniło się w sposób zaczynający budzić trwogę
W rezultacie od początku marca w Rosji wszczęto ponad dwa tysiące spraw o „dyskredytację rosyjskiej armii”, odpowiedni paragraf wprowadzono do kodeksu karnego wraz z początkiem ataku na Ukrainę. – Średnio w dzień roboczy sądy w całym kraju rozpatrują 40 takich spraw – podliczył adwokat Paweł Czikow. Za „dyskredytację” grozi grzywna, ale jest jeszcze inny, również nowy, paragraf o „rozpowszechnianiu fake’ów”. Tu grozi do 15 lat więzienia.
– Istnieją cztery sposoby, by zostać ukaranym za antywojenne przestępstwa. Pierwszy to monitoring Centrum „E” (wydział FSB zajmujący się działalnością ekstremistyczną – red.). Bez przerwy przeszukują internet według kluczowych słów. Ale tu jest znaczna doza przypadkowości: złapią albo i nie – mówi Archipowa.