– Obywatele sądzą, że w strukturach władzy panuje totalna korupcja, ale żadna kampania przeciw Putinowi nie dawała społecznego efektu: ani raport Borysa Niemcowa (zastrzelony pod murami Kremla 27 lutego 2015 roku opozycjonista prezentował w 2011 i 2012 raporty o korupcji Putina – red.), ani wcześniejsze akcje Nawalnego – powiedział „Rzeczpospolitej" szef Centrum Lewady Lew Gudkow.
Manifestacje zaś wywołało ujawnienie nielegalnego bogacenia się szefa rządu, który, będąc w latach 2008–2012 prezydentem, sam zainicjował kampanię przeciw korupcji. Aparat urzędniczy Rosji przyjął wtedy z ulgą zakończenie prezydenckiej kadencji Miedwiediewa. Ale jeszcze jesienią 2016 roku jego podwładny z rządu, wicepremier Igor Szuwałow krytykował go publicznie za to, że cztery lata wcześniej „przesadzał mówiąc o korupcji w Rosji".
Po odejściu obecnego premiera z Kremla nawet wiceminister spraw wewnętrznych Igor Zubow twierdził, że łapówkarstwo „to wcale nie jest problem numer jeden dla ludności, zajmuje dopiero 13. miejsce na liście 25 najważniejszych bolączek państwa rosyjskiego".
Mimo to prezydent Władimir Putin w 2014 roku, gdy po ucieczce prezydenta Wiktora Janukowycza ukraińskie władze rozpoczęły kampanię antykorupcyjną, dezawuował ją mówiąc, że nie ma „systemowego charakteru". W przeciwieństwie do Rosji, która pod jego rządami miała zwalczać korupcję „w sposób systemowy". W ciągu ostatnich dwóch lat władze rzeczywiście prowadziły głośną kampanię przeciw skorumpowanym, wyższym urzędnikom, ale jej ofiarami padli głównie gubernatorzy z odległych od stolicy regionów Syberii i Dalekiego Wschodu. Jednocześnie ze statystki publikowanej przez prokuraturę generalną wynika, że urzędnicy oskarżeni o korupcję są częściej uniewinniani niż inni sądzeni.
Dane Transparency International wskazują zaś, że w ciągu ostatnich trzech lat sytuacja z korupcją w Rosji nie pogorszyła się znacznie. Ale Moskwa spadła ze 119. na 136. miejsce w rankingu Transparency, bowiem inne kraje przystąpiły do ograniczania patologii, a Rosja – nie.
Niedziela pokazała, że Rosjanie domagają się zwalczania łapówkarstwa na serio, a nośnikiem niezadowolenia jest młodzież. Ośrodki badania opinii publicznej nadal jednak nie są w stanie wyjaśnić, dlaczego ani też jak bardzo młodzi różnią się w tym od starszych. Nikt jednak nie wątpi, że się różnią. Świetnie pokazało to nagranie z syberyjskiego Tomska, które pojawiło się w internecie. Wykładowca fizyki z miejscowego uniwersytetu Nikołaj Pikczurow dzień po manifestacjach próbował agitować swoich studentów przeciw akcjom Nawalnego.