Rz: Projekt ustawy przyznającej pieszym pierwszeństwo, zanim jeszcze wejdą na oznaczone przejście, może ponownie trafić do Sejmu. Jakie rozwiązania obowiązują obecnie?
Prof. Ryszard Stefański: Są dwa przepisy. Pierwszy reguluje obowiązki kierowcy, który ma zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu, ale znajdującemu się już na przejściu. Pieszy ten ma pierwszeństwo przed pojazdem. Dochodzi do tego zapis, który zabrania pieszym wchodzenia bezpośrednio pod jadący pojazd, nawet przed oznaczonym przejściem. Zatem oba te przepisy sprowadzają się do tego, że zanim pieszy wejdzie na jezdnię, musi się upewnić, czy pojazd jest na tyle daleko, że uda mu się bezpiecznie przejść na drugą stronę. Ale w praktyce jest tak, że piesi nie patrzą, czy nadjeżdża jakiś pojazd i wchodzą bezpośrednio na przejście. Podobna sytuacja dotyczy przejść ze światłami.
To znaczy, że nawet zielone światło nie daje pieszym pierwszeństwa?
Ostrożny pieszy nie wchodzi na drogę od razu, kiedy zapali się zielone światło. Ale rzeczywistość bywa inna. A przecież na wielu skrzyżowaniach obowiązują tzw. strzałki. Kierujący, który zamierza skręcić, ma prawo wjechać jeszcze na czerwonym świetle, bo właśnie zapala mu się zielona strzałka. I to wtedy często dochodzi do wypadków. Bo można do pieszych apelować, tłumaczyć im, że samo oznakowane przejście dla pieszych nie daje im pierwszeństwa i muszą poczekać, rozejrzeć się. Ale piesi rozumują tak: przejście jest dla mnie, kierowcy powinni mi ustąpić.
Właśnie takie rozwiązania były już kiedyś przedmiotem prac parlamentarzystów.