Dziś przypada 55. rocznica śmierci jednego z największych zbrodniarzy minionego stulecia – Józefa Stalina. Dyktator zmarł w 13. rocznicę podpisania rozkazu sankcjonującego zbrodnię katyńską. Tysiące zgładzonych polskich oficerów to kropla w morzu ludzkich cierpień, za które odpowiada. Doświadczyli ich przede wszystkim sami Rosjanie. Znaczna część Rosjan wciąż darzy jednak Stalina sympatią i głosuje na partię komunistyczną gloryfikującą tyrana. Dzisiaj, jak co roku, złożą kwiaty na jego grobie na placu Czerwonym w Moskwie. Dlaczego?
Odpowiedzi szukaliśmy w rozmowie ze znanym filozofem i politologiem Igorem Czubajsem, dyrektorem Instytutu Badań nad Rosją. W czasach ZSRR działał w ruchu antykomunistycznym. Jest bratem wicepremiera z czasów Jelcyna – Anatolija Czubajsa.
Rz: W Polsce z powodu Katynia każde dziecko wie, że Stalin to zbrodniarz. W Rosji z kolei cieszy się dużą sympatią, choć ma na sumieniu mordy na milionach niewinnych Rosjan.
Igor Czubajs: To smutne, ale wielu ludzi w Rosji nie tylko nie słyszało o tragedii katyńskiej, ale ma też słabe wyobrażenie o innych zbrodniach stalinowskich. Wynika to z polityki władz, które nie są zainteresowane przeprowadzeniem szczerej, szerokiej i otwartej dyskusji o naszej przeszłości. Rosjanie pozostają zatem pod wpływem radzieckich mitów nawet w ocenie roli radzieckiego dowództwa podczas drugiej wojny światowej. Nie wiedzą na przykład, że bitwa pod Stalingradem to tak naprawdę przykład kompromitacji dowództwa Armii Czerwonej, a nie wielkie zwycięstwo, gdyż w starciu siedmiu radzieckich armii z jedną niemiecką ponieśliśmy straty, niedopuszczalne z punktu widzenia sztuki wojennej. Ta niewiedza Rosjan o sobie samych powoduje, że szczególnie w krajach, należących niegdyś do radzieckiej strefy wpływów, jesteśmy wciąż postrzegani jako barbarzyńcy.
Rosjanie bardzo lubią cytować Churchilla, który miał powiedzieć o Stalinie, że przejął kraj z sochą, a pozostawił z bombą jądrową.