Każdy uczeń biorący udział w wycieczce do znajdujących się na terenie Polski byłych niemieckich obozów koncentracyjnych musi jeść koszerne potrawy – taką decyzję podjęła Komisja ds. Edukacji, Kultury i Sportu Knesetu. Jej przewodniczący rabin Michael Melchior był wczoraj „zbyt zajęty”, by porozmawiać na ten temat z „Rz”.
Swoją decyzją parlamentarzyści wywołali jednak burzę. Gdy rodzice dowiedzieli się, że za kosztującą do tej pory 1100 dolarów podróż będą musieli zapłacić 1700, zapowiedzieli, że w tym roku zbojkotują całe przedsięwzięcie. – Jeżeli państwu tak bardzo zależy na koszernym jedzeniu, to niech samo za nie zapłaci – powiedziała gazecie „Yediot Ahronot” jedna z protestujących matek.
Według rodziców podwyżka sprawiła, że wycieczka do Auschwitz, która ma integrować młodych Izraelczyków, dzieli nastolatków na lepszych i gorszych. Większości rodziców po prostu nie stać na tak drogą imprezę, szczególnie gdy mają dwójkę lub trójkę dzieci.
Ministerstwo Edukacji, na którym skupił się gniew rodziców, rozkłada ręce. – Niestety podwyżka jest konieczna. Nie chodzi tu jednak tylko o koszerne jedzenie. Polska ostatnio stała się bardzo drogim krajem. Rosną koszty paliwa, hoteli i wynajęcia autokarów. Kurs złotego w stosunku do dolara jest zaś wyjątkowo wysoki – tłumaczy „Rz” Yossi Levi, dyrektor departamentu organizującego wycieczki.
Wymóg koszernych posiłków to jednak nie tylko kwestia pieniędzy. – Według izraelskiego prawa nie wolno narzucać świeckim obywatelom religijnych rygorów. Przytłaczająca większość Izraelczyków nie jest wcale religijna i nie stosuje w domach zasad koszerności. Ta sprawa to skandal – powiedział „Rz” znany jerozolimski prawnik Uri Huppert.