Na początku lat 50. Lester Russaw był o krok od sławy jako wschodząca gwiazda rythm and bluesa. Gwiazda nigdy nie wzeszła i nazwisko Russawa pewnie nigdy nie wróciłoby na czołówki lokalnych gazet w Cleveland, gdyby 74-letni dziś mężczyzna nie stracił posady stróża w wyniku cięć, jakie dotknęły jego zakład pracy. Zdesperowany brakiem środków na leczenie raka prostaty zdecydował się na krok, który nigdy wcześniej nawet nie przeszedł mu przez myśl: skok na bank.
Adrenalina dodała mu sił. Zamaszystym ruchem wyciągnął zza pazuchy rewolwer kalibru 38 i przeskoczył przez ladę, siejąc popłoch wśród pracowników banku. Russaw wyniósł ze sobą 15 tysięcy dolarów, ale szybko został schwytany. Federalny sąd okręgowy skazał go w środę na dziewięć lat więzienia.
– Nie zrobiłem tego z chciwości. Nie chciałem za te pieniądze kupić wielkiego telewizora czy zegarka Rolex. Potrzebne mi były na zakup lekarstw – tłumaczył zrozpaczony starzec przed sądem.
Historia emerytowanego muzyka z Cleveland nie jest wyjątkowa. Jak podaje dziennik „USA Today”, przez wiele amerykańskich miast przetacza się fala napadów bankowych, którą przynajmniej część ekspertów wiąże z pogarszającą się koniunkturą gospodarczą.
– Myślę, że ma na to istotny wpływ stan gospodarki – uważa dyrektor ds. bezpieczeństwa Bank of America i były wiceszef działu kryminalnego FBI Chris Swecker. Według Sweckera liczba napadów w całym kraju gwałtownie wzrasta; tylko w przypadku jego banku, który ma w USA ponad 6 tysięcy oddziałów, zwiększyła się w ciągu roku o 17 procent.