Czwartek, 14 maja. Stoczniowcy wychodzą z pracy. Idą przez znaną na całym świecie bramę numer 2. Na bramie Jan Paweł II, transparent stoczniowej "Solidarności", kwiaty w wazonie. Obok – pomnik Poległych Stoczniowców.
W rękach mają zakładową gazetę "Kurier". Na pierwszej tytuł: "Piłka po stronie Komisji". W artykule władze stoczni mówią o poprawieniu planu restrukturyzacji stoczni, pozytywnych opiniach rządu.
Ale robotnicy i tak wiedzą swoje. – To koniec – twierdzą. Boją się, że ich zakład zostanie zamknięty tak jak Stocznie Szczecin i Gdynia, bo Komisja Europejska odrzuci plan restrukturyzacji. A wtedy 2200 osób straci pracę.
[srodtytul]Rządy padają, a stocznia działa [/srodtytul]
Przy kiosku z pamiątkami jak spod ziemi pojawia się Karol Guzikiewicz, wiceszef stoczniowej "Solidarności". Ostatnio ostro krytykował premiera Donalda Tuska za nazwanie stoczniowców protestujących podczas kwietniowego kongresu Europejskiej Partii Ludowej zadymiarzami. Prawie codziennie grzmi w mediach: – My tylko bronimy miejsc pracy.