Jak promować małżeństwo

Na ulice Bukaresztu wyszło ponad 100 panien młodych. W USA tradycyjna rodzina zaczyna być reklamowana w mediach.

Publikacja: 19.05.2009 03:26

Panny młode przemaszerowały w niedzielę ulicami Bukaresztu

Panny młode przemaszerowały w niedzielę ulicami Bukaresztu

Foto: Reuters

Ulice rumuńskiej stolicy przypominały w niedzielę jeden wielki ślubny kobierzec. Niektóre z kobiet ubranych w białe suknie z welonem jeszcze tego samego dnia wyszły za mąż. Inne zamierzają to zrobić w najbliższej przyszłości. Ale w niedzielę, maszerując ulicami Bukaresztu, wszystkie miały jeden cel – promocję małżeństwa.

Akcja spotkała się z dużym uznaniem i szybko rozeszła echem po świecie. – Mam nadzieję, że zachęci młodych ludzi, bo nie tylko my borykamy się z problemem malejącej liczby ślubów – mówi „Rz” Sorin Cace z Instytutu Jakości Życia Akademii Rumuńskiej. Dodaje, że w ubiegłym roku Rumunia wprowadziła tzw. ślubny bonus w wysokości 200 euro. – Od razu było więcej chętnych do małżeństwa. Ale widocznie trzeba więcej zachęt – mówi.

O tym, że młodzi ludzie na Zachodzie coraz mniej chętnie zawierają małżeństwa, powstały już dziesiątki raportów. Teraz coraz częściej pada pytanie, jak ich do ślubu zachęcić. – Trudno mi sobie wyobrazić, by taka promocja miała skutek praktyczny. Ludzie podejmując decyzję, czy żyją w małżeństwie czy konkubinacie, powinni robić to z pełną odpowiedzialnością, a nie na skutek promocji – mówi „Rz” zdziwiona rumuńską akcją polska filozof prof. Magdalena Środa. I podkreśla: – Zbyt często byłam świadkiem rozwodów osób, które najwyraźniej brały ślub tylko po to, by mieć miłą uroczystość.

Brytyjskie media co chwila jednak grzmią, by rząd wreszcie zaczął zachęcać młodych do zawierania małżeństw. „Małżeństwo jest najlepsze dla dzieci. Dlatego specjalny system podatkowy powinien zachęcić do ślubów” – przekonywał na łamach „Daily Telegraph” brytyjski polityk Andy Burnham.

Zaledwie kilka dni temu w Bułgarii przepadł wniosek o to, by zrównać konkubinat z małżeństwem. Na Łotwie od trzech tygodni trwa Festiwal Rodzinny. – Młodzi ludzie nie chcą zawierać małżeństw, bo boją się odpowiedzialności. Dlatego każda akcja promująca śluby jest dobra. W Rydze już trzeci weekend z rzędu organizowaliśmy imprezy dla rodzin z dziećmi. To również promuje tradycyjne wartości – mówi „Rz” Janis Smits, szef łotewskiej parlamentarnej Komisji Praw Człowieka. Jego zdaniem problem urósł już do takich rozmiarów, że trzeba o nim mówić dzieciom. – Brzmi to paradoksalnie, ale dziś nauczyciele powinni wyjaśniać uczniom, czym jest normalne małżeństwo i rodzina – mówi.

W Europie nie ma jednak wielu takich inicjatyw. Zupełnie inaczej niż w USA. Były prezydent George W. Bush już w 2004 roku przeznaczył 1,5 miliarda dolarów na promocję małżeństwa. O podobnej kampanii finansowanej przez władze federalne amerykańskie media zaczęły informować w lutym tego roku. Kampania ta ma obejmować ogłoszenia w gazetach, ale też w internetowych serwisach typu Facebook czy MySpace oraz w autobusach i metrze. Mają być filmy reklamowe na YouTube i spoty w radiu. – W USA jako wzorzec pokazuje się polityka z pierwszych stron gazet w otoczeniu rodziny. Im większa rodzina, tym większa siła przebicia. Takich wzorców w Europie nie ma – tłumaczy „Rz” prof. Julian Auleytner z Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej.

Jego zdaniem Komisja Europejska woli nie zabierać w tej sprawie głosu, bo to bardzo kontrowersyjne kwestie w poszczególnych krajach UE. – W Skandynawii tradycyjne małżeństwo się sypie, podczas gdy na południu i w Rumunii ma mocniejsze korzenie. Tam problemy małżeństwa odbierane są jako bardzo ważne. Gdzie indziej nie – mówi.

[ramka][srodtytul]Więcej singli niż żon czy mężów[/srodtytul]

O tym, że tradycyjna rodzina jest wręcz w agonii, najczęściej przypominają brytyjskie media. Według ich raportów sytuacja na Wyspach jest najgorsza w Europie, a za 20 lat będzie tam więcej singli wychowujących dzieci niż osób w związkach małżeńskich. Dziś w Wielkiej Brytanii małżeństwa stanowią 49 procent par (choć co drugie kończy się rozwodem), ale w 2039 roku ma ich być o 8 proc. mniej. W Europie drastyczny spadek liczby małżeństw zaczął się co najmniej 20 lat temu. Jak wynika z danych UE, tylko w latach 1980 – 2000 ubyło ich 15 procent i co roku spadek ten jest coraz większy. Według raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), która porównała liczbę małżeństw zawieranych w krajach członkowskich w roku 1970 i 2007, największy spadek – niemal o połowę – odnotowały: Węgry, Holandia, Portugalia, Bułgaria i Słowenia. Najmniejszy był na Cyprze, w Polsce, a poza Europą – w Korei Płd. i USA. Jedynie w Szwecji i Danii liczba ta prawie się nie zmieniła.[/ramka]

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki:

[mailto=k.zuchowicz@rp.pl]k.zuchowicz@rp.pl[/mail][/i]

Społeczeństwo
„Niepokojąca” tajemnica. Ani gubernator, ani FBI nie wiedzą, kto steruje dronami nad New Jersey
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Właściciele najstarszej oprocentowanej obligacji świata odebrali odsetki. „Jeśli masz jedną na strychu, to nadal wypłacamy”
Społeczeństwo
Gwałtownie rośnie liczba przypadków choroby, która zabija dzieci w Afryce
Społeczeństwo
Sondaż: Którym zagranicznym politykom ufają Ukraińcy? Zmiana na prowadzeniu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Antypolska nagonka w Rosji. Wypraszają konsulat, teraz niszczą cmentarze żołnierzy AK