Wystarczy zaledwie 12 lat, by ludność Ziemi wzrosła o miliard – w 1999 r. wynosiła 6 miliardów. Prawie cały wzrost ma miejsce w krajach rozwijających się.
– Mimo że w wielu krajach obserwujemy spadek liczby narodzin, to jednak światowa populacja wzrasta bardzo szybko – mówi Bill Butz, szef Biura Danych Demograficznych (PRB), niezależnej amerykańskiej organizacji zajmującej się badaniami dotyczącymi światowej ludności. Obecnie najniższa dzietność odnotowywana jest na Tajwanie – jedno dziecko na kobietę w wieku rozrodczym. Najwyższa jest zaś w Nigrze – 7,4 dziecka na kobietę.
– 90 proc. dzisiejszej młodzieży, stanowiącej 1,2 miliarda osób, zamieszkuje kraje rozwijające się – mówi Carl Haub, współautor raportu PRB. – Dzisiejsza młodzież będzie się przenosić z rejonów wiejskich do miast, poszukując wykształcenia, lepszej pracy i ochrony zdrowia – dowodzi Haub. Nie wiadomo jedynie, czy jej się to uda. Jedno jest pewne: w Trzecim Świecie ludność będzie się zwiększać jeszcze szybciej niż obecnie.
Dobrym przykładem jest porównanie prognoz długoterminowych wzrostu ludności Kanady i Ugandy. W Kanadzie są 34 miliony mieszkańców, dzietność wynosi 1,6, a przeciętna długość życia 78 lat. Można założyć, że w 2050 r. Kanada będzie miała 42 miliony mieszkańców. Uganda ma dziś niewiele mniej obywateli niż Kanada, bo 31 milionów, dzietność wynosi jednak 6,7 i długość życia 50 lat. W 2050 roku Uganda będzie mieć aż 96 milionów mieszkańców, a więc ponad dwa razy więcej niż Kanada.
Mogą zaskakiwać inne długoterminowe prognozy. W 2050 roku ma być więcej Hindusów (1,7 miliarda) niż Chińczyków (1,4 miliarda). Wśród najludniejszych krajów świata znajdują się dziś USA (na trzecim miejscu) i spośród państw rozwiniętych tylko one utrzymają swoją pozycję. Rosja i Japonia, dziś na miejscu 11. i 12., spadną niżej. Szczególna sytuacja USA wynika z tego, że dziewczęta w wieku 15 – 19 lat rodzą tam dwa razy więcej dzieci niż w innych zamożnych krajach.