Włoska kumulacja już we wtorek przebiła dotychczas najwyższą w Europie – 126 mln euro w hiszpańskim lotto w zeszłym miesiącu. Wczwartek też nikt nie trafił. Nowy loteryjny rekord Europy to blisko 136 mln euro, a najbliższe losowanie już w poniedziałek.
Wszystko dlatego, że wymarzonej szóstki nie udało się trafić od stycznia, losuje się trzy razy w tygodniu, a wybierać trzeba aż z dziewięćdziesięciu liczb. (jeden zakład kosztuje 50 centów). Prawdopodobieństwo najwyższej wygranej to 1 do 623 milionów. I mimo rekordowych zakładów w ubiegły wtorek wyczerpano zaledwie 1/6 wszystkich możliwych kombinacji.
We Włoszech kolektury znajdują się w barach i kioskach z papierosami. Oblężony przez hazardzistów pan za komputerem rejestrującym zakłady w kiosku przy Via Cipro w Rzymie zapewnia, że trzyma kciuki za swoich klientów (sam grać nie może).
Jeśli wygrana padnie u niego, stanie się popularny w całym kraju, szczęśliwiec z pewnością coś odpali, a i grających przybędzie. Przypomina sobie, że pięć lat temu mężczyzna, który wygrał w jego punkcie 30 tys. euro, wręczył mu tysiąc euro i ogromną butlę szampana.
Twierdzi, że takiego popytu na Superenalotto nie pamięta, mimo że pracuje w tym kiosku od 15 lat. Klientów ma cztery razy więcej niz zwykle, a przy okazji kupują papierosy i inne drobiazgi, więc biznes kręci się świetnie. Rzeczywiście, o ile w lipcu Włosi wydawali dziennie na Superenalotto 14 milionów euro, o tyle w ostatnią środę aż 55 milionów.