Demografowie zbadali liczbę urodzin na tysiąc mieszkańców. W Cambourne wynosi ona 24,1 – dwukrotnie więcej niż w całej Wielkiej Brytanii. Więcej też niż w Indiach (21,7), Indonezji (18,8), Brazylii (18,4) i Chinach (14), które od lat uważane są za przeludnione. Więcej niż wynosi średnia światowa – 19,9.
Od Cambourne lepszych jest tylko kilka państw. „Wiejski zakątek w środkowej Anglii pobiły tylko kraje w rodzaju Ugandy, Nigru i Afganistanu” – pisał „Independent”. W Afganistanie na tysiąc mieszkańców przypada 45 urodzin dzieci. Dla porównania – w Polsce 10,4.
Ale o Cambourne wcześniej mało kto słyszał. Dziura, 15 kilometrów od Cambridge. Sztuczny twór, który powstał dziesięć lat temu jako realizacja wizji trzech deweloperów. Wtedy w nowo wybudowanych domach zamieszkało 2 tysiące ludzi. Dziś jest ich ponad 7 tysięcy. A dzieci tyle, że brakuje dla nich szkół. W tym roku szkolnym powstała już trzecia podstawówka, a i tak część dzieci trzeba wozić do sąsiedniej miejscowości. – Prawdopodobnie będziemy potrzebować czwartej szkoły podstawowej i liceum – mówiła „Independent” dyrektorka jednej ze szkół Sarah Humphreys. Tylko w ciągu roku – od kwietnia 2008 do marca 2009 r. – urodziło się tu ponad 200 dzieci.
„Baby boom oznacza, że Cambourne rozwija się szybciej niż Indie, najszybciej rozwijający się kraj świata, którego liczba ludności wynosi ponad 1,3 miliarda – to ponad 150 tysięcy razy więcej niż Cambourne” – pisał dumny „Cambridge News”.
Skąd taki fenomen? Jak twierdzą eksperci, w Cambourne mieszkają praktycznie tylko młodzi ludzie. To głównie oni kupowali nowo budowane domy. 27-letnia Sarah Grocortt wraz z 30-letnim mężem zamieszkali tu pięć lat temu, gdyż uznali, że to doskonałe miejsce na założenie rodziny. Mają już syna i planują kolejne dzieci. – Wszędzie widać kobiety w ciąży – przyznała cytowana przez „Daily Mail”.