Końcowy raport, który trafił w środę na biurko szefowej resortu Anne Holmlund, wzbudza jednak kontrowersje.
Zmiany miałyby dotyczyć przepisów o porządku publicznym. Zorganizowane żebractwo miałoby być ścigane na mocy kodeksu karnego. – Karą w przypadku pojedynczych osób proszących o jałmużnę byłaby grzywna, a w stosunku do grup zorganizowanych – więzienie - wyjaśnia „Rz” Antti Pelttari, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Zwraca uwagę, że problem żebractwa jest najbardziej palący w stolicy kraju, gdzie, jak szacuje, może w ten sposób zarabiać na życie około 220 osób. W ciągu ostatnich dwóch lat władze w Helsinkach odnotowały znaczny wzrost liczby „proszących o wsparcie”, co łączą z przystąpieniem w 2007 r. do Unii Europejskiej Bułgarii i Rumunii. Jednocześnie żebracy stali się bardziej agresywni i zakłócają porządek publiczny.
By zmienić ten stan rzeczy, w życie miałby wejść także oddzielny zakaz dotyczący koczowania na ulicach oraz rozbijania w miejscach publicznych nielegalnych obozowisk, które obecnie funkcjonują w najlepsze, pozbawione jakichkolwiek zabezpieczeń przeciwpożarowych.
Nowe przepisy mają też zahamować napływ do kraju imigrantów, którzy często są potem wyzyskiwani na ulicach. Parające się handlem ludźmi grupy przestępcze zmuszają ich bowiem do żebrania i czerpią z tego korzyści finansowe. W ubiegłym roku w Finlandii finał w sądzie znalazły tylko cztery przypadki handlu ludźmi.
– Winne temu są skomplikowane przepisy i nieostre ustawowe definicje tego procederu – twierdzą rządowi eksperci. Chcą uzbroić policję w skuteczne instrumenty do prowadzenia śledztw przeciwko osobom podejrzanym o udział w przestępstwach powiązanych z żebraniem, takich jak handel ludźmi. By skutecznie pomagać ofiarom handlarzy, konieczna jest także współpraca z władzami krajów, z których pochodzą wyzyskiwani.