Nie powinno to być tematem tabu. W przypadku demencji często jest tak, że małżonek lub partner chorego po jego śmierci nie widzi sensu życia i również chce umrzeć. Ustawodawca powinien mu to umożliwić – powiedział Ludwig Minelli w wywiadzie dla szwajcarskiego tygodnika „Der Sonntag“.
Według założyciela Dignitas ani chorzy na demencję, ani ich zdrowi bliscy nie mogą dziś liczyć na „śmierć na życzenie“. Szwajcarskie prawo zezwala bowiem na wspomagane samobójstwo tylko w przypadku ciężkiej nieuleczalnej choroby. – To niesprawiedliwe – uważa Minelli.
Tydzień temu 64-letni mężczyzna z Rupperswil w kantonie Aargau udusił swoją 73-letnią żonę. Z rozpaczy – jak twierdzi. Kobieta od siedmiu lat cierpiała na chorobę Alzheimera. – Gdyby ten człowiek miał możliwość skorzystania z pomocy w samobójstwie razem z żoną, może by do tego nie doszło – twierdzi szef Dignitas. Jego zdaniem lekarze nie powinni być karani, jeśli w takich wypadkach wystawią zdrowej osobie receptę na śmiertelną dawkę pentobarbitalu. – Coraz więcej osób choruje na demencję i takie przypadki jak ten będą się mnożyć – podkreślił Minelli.
Wywołał tym falę oburzenia, także wśród organizacji broniących praw chorych na demencję. – To bzdura. Nie ma żadnego powodu, by zmieniać obowiązujące prawo. Nie ma też powodów by uważać, że coraz więcej osób będzie zabijać swoich chorych bliskich, jak stało się w Rupperswil – powiedział prokurator generalny Zurychu Andreas Brunner. Wtórowała mu szefowa Stowarzyszenia Chorych na Alzheimera Brigitta Martensson. – Można o tym rozmawiać, ale takie rozwiązanie wydaje mi się nie do przyjęcia z punktu widzenia etyki – zaznaczyła.
W Szwajcarii na demencję cierpi obecnie około 100 tys. osób. Eksperci szacują, że z powodu starzenia się społeczeństwa w 2050 roku będzie ich trzy razy więcej.