Ponad 30 transseksualistów zamordowano w ciągu półtora roku w liczącym 7 milionów obywateli Hondurasie. Sześciu zginęło w ostatnich tygodniach. Wśród nich William Afif Hernández, znany jako "Fergie", którego podziurawione kulami ciało znaleziono 17 stycznia na ulicy w San Pedro Sula na północy kraju.
Był ubrany w szorty, na nogach miał różowe sandały. Według miejscowej policji parał się prostytucją. Wcześniej ciała czterech innych transseksualistów znaleziono w stolicy kraju Tegucigalpie. ONZ, Amnesty International i Human Rights Watch alarmują, że nie przeprowadzono w tych sprawach dogłębnego śledztwa, w związku z czym nieznany pozostaje motyw zbrodni. Hondurascy obrońcy praw homoseksualistów zażądali wyjaśnienia fali zabójstw podczas manifestacji w Tegucigalpie.
Protest odbywał się pod hasłem "Nie – zbrodniom z nienawiści". Zdaniem cytowanego przez dziennik "La Prensa" lidera społeczności gejów José Zambrano w Hondurasie prześladowani są wszyscy obrońcy praw człowieka, w tym osoby, które walczą z dyskryminacją homoseksualistów.
Ten niewielki kraj Ameryki Środkowej ma największy w świecie wskaźnik zabójstw (72,8 na 100 tys. mieszkańców rocznie). Co 88 minut ktoś pada ofiarą przemocy związanej z narkobiznesem, praniem brudnych pieniędzy i korupcją. Honduras jest drugim krajem półkuli zachodniej, po Meksyku, w którym najczęściej giną dziennikarze.
W zeszłym roku zamordowano dziesięciu pracowników mediów. Wszystkie zabójstwa łączyło jedno – ich sprawców nie zatrzymano. W Hondurasie bezkarnych pozostaje 95 proc. morderców.