Najpóźniej 16 marca parlament ma zdecydować, czy obywatele będą mogli wypowiedzieć się w kwestii rozwodów. Odpowiedni projekt ustawy złożyła w zeszłym roku opozycyjna Partia Pracy. Poparło go wszystkich 34 posłów partii.
Malta to jedyne państwo w Unii Europejskiej, które nie zezwala na rozwody. Możliwe jest jedynie unieważnienie małżeństwa przez Kościół, co dotyczy zaledwie kilkuset par rocznie. Malta uznaje też rozwody swoich obywateli orzeczone za granicą, o ile jeden z małżonków jest innej narodowości.
Rządząca Partia Narodowa z premierem Lawrence'em Gonzim na czele sprzeciwia się legalizacji rozwodów, podobnie jak Kościół katolicki. W liście pasterskim biskupi nawoływali, by Maltańczycy, zamiast się rozwodzić, zmienili podejście do małżeństwa.
Tydzień temu premier zmienił jednak stanowisko, po tym gdy jeden z posłów PN poparł wniosek opozycji. Gonzi zapowiedział, że nie będzie się dłużej sprzeciwiał przeprowadzeniu referendum. Według Partii Pracy należałoby postawić obywatelom pytanie: „Czy jest Pani/Pan za tym, by stworzyć możliwość rozwodów dla małżeństw, które żyją w separacji od co najmniej czterech lat i nie rokują nadziei na pojednanie, o ile zagwarantowana będzie ochrona dzieci?".
Badania przeprowadzone w grudniu 2010 pokazały, że aż 60 procent Maltańczyków jest dziś przychylnych legalizacji rozwodów. To o 20 procent więcej niż dziesięć lat temu.