O miasteczku w południowym stanie Rio Grande do Sul zrobiło się głośno dwa lata temu za sprawą książki Argentyńczyka Jorge Camarasy. Historyk badający losy niemieckich zbrodniarzy wojennych w Ameryce Południowej doszedł do wniosku, że Candido Godoi było laboratorium doktora Josefa Mengele. „Anioł śmierci" z Auschwitz ponoć bywał w latach 60. ubiegłego wieku w tym skupisku emigrantów z Niemiec. Podawał się za weterynarza, ale zajmował się też kobietami w ciąży, które rodziły bliźnięta o niebieskich oczach i jasnych włosach. Wskaźnik urodzeń bliźniaków jest w Candido Godoi dziesięć razy wyższy od średniej krajowej i wynosi 10 proc.
Mieszkańcy miasta są dumni ze swoich bliźniaków, ale nie chcą uchodzić za króliki doświadczalne Mengele. Poprosili o pomoc stanowy uniwersytet. Badacze zauważyli na początku, że nordycki wygląd miejscowych nie jest zaskakujący, skoro 90 proc. ma niemieckich przodków. Badania przeprowadzone u 42 matek wykazały, że wszystkie mają gen zwiększający szanse ciąży mnogiej, najwyraźniej przekazany następnym pokoleniom przez założycieli kolonii. Drzewa genealogiczne miejscowych rodzin pokazują zaś, że bliźniaki występowały w nich już na początku XX wieku.